Rotterdamczycy boją się, że ich miasto skończy jak Groningen
Na mieszkańców Rotterdamu padł blady strach. Wielu z nich obawia się, iż za jakiś czas ich miasto podzieli los Groningen, a ich domy będą w niebezpieczeństwie. Wszystko przez planowane działania NAM, związane z wydobyciem ropy pod miastem
Przez wiele lat mieszkańcy Groningen walczyli o to, by w ich rejonie zakończyło się wydobycie gazu ziemnego. Błękitne paliwo stało się tam bowiem przekleństwem dla całego regionu. Działania firm wydobywczych doprowadziły do potężnych naprężeni gruntów i skumulowania w nich ogromnej energii. Ta zaś uwalniała się w postaci trzęsień ziemi. Te doprowadzały między innymi do pęknięć budynków i spadku wartości tamtejszych działek. Firma górnicza i państwo oczywiście wypłacały odszkodowania, ale ile można żyć od trzęsienia ziemi do trzęsienia.
Stanowcze "Nie"
Podobnej sytuacji bała się też duża część mieszkańców Rotterdamu. Oprócz tego wskazywali oni również na możliwość powstawania zapadlisk i osiadania ziemi, a także na to, że nowe odwierty i wydobycia będą utrudniać w kraju transformację energetyczną. Dlatego też mieszkańcy jak i sami samorządowcy powiedzieli „nie” dalszemu wydobyciu.
Wydobycie
NAM, czyli Holenderska Spółka Naftowa otrzymała zezwolenie na eksploatację złoża pod Rotterdamem w 1984 roku. Były to trochę inne czasy, kiedy to dużo mniej przejmowano się ekologią i zrównoważonym rozwojem. 41 lat temu sam Rotterdam też był mniejszy. Większość więc wydobycia miała miejsce na terenach niezamieszkanych. Rząd chce, by działania te trwały do co najmniej 2050 roku, ale obecne pozwolenie wygasa w 2035 roku. Mieszkańcy zaś domagali się nie tyle końca wydobycia za 10 lat, co już teraz.
Rada Stanu
Spór między mieszkańcami reprezentowanymi przez władze lokalne a NAM i rządem dotarł do Rady Stanu. Ta po zapoznaniu się z wnioskami obu stron opowiedziała się za rządem i biznesem. Uznała bowiem, iż faktycznie dochodzi do siadania terenu, jest ono jednak „niewielkie, stopniowe i równomierne”. Dlatego też Rada nie widzi zagrożenia dla budynków znajdujących się na terenie wydobycia.
Odrzucony został też argument o niewpisywaniu się działań wydobywczych w transformację energetyczną. Rada stwierdziła bowiem, iż ropy naftowej używa się w różnych gałęziach przemysłu, a nie tylko jako paliwo. Argument ten nie ma więc racji bytu.
W efekcie przynajmniej do 2035 roku NAM może spokojnie wydobywać surowiec znajdujący się pod stopami Rotterdamczyków, czy im się to podoba, czy nie.
Źródło: Nu.nl