Restauratorzy świętują otwarcie i ośmieszają policję

nielegalna impreza w klubie

Każdy czasem musi odreagować, każdy musi czasem świętować. Tyczy się to również właścicieli pubów i kawiarni, którzy w Utrechcie nalezą do grona nielicznych szczęściarzy, którym pozwolono otworzyć testowo swoje lokale. Radość z otwarcia przyniosła na głowę gospodarzy gastronomii jednak dość duże kłopoty.

W Utrechcie rząd zgodził się na testowe otwarcie kilku lokali gastronomicznych. Wszystko po to, by sprawdzić, czy wprowadzając szereg obostrzeń koronowych i ścisły rygor dla gości, miejsca tego typu mogą działać pomimo epidemii. W efekcie od środy do soboty lokale były otwarte od godziny 12 do 21:45. W ciągu tych kilku dni punkty te odwiedziło 3000 mieszkańców Niderlandów, którzy zawczasu zarezerwowali sobie wejściówki w jednym z 5 otwartych barów, pubów i restauracji.

 

Wszystko, co dobre szybko się kończy

Gdy o 21:45  w sobotę ostatni goście opuścili lokale testowe, otwarcie dobiegło końca, a puby znów musiały zostać zamknięte. Dobry humor przedstawicieli gastronomii jednak nie opuszczał. Zdecydowali się więc urządzić małą imprezę, by świętować zakończone pomyślnie testy i nadzieję otwarcia ogródków piwnych od 28 kwietnia. W rezultacie pracownicy kilku lokali przybyli do jednego z pubów, by tam po pracy napić się piwa, pośmiać i wspólnie podzielić się spostrzeżeniami po teście.

Spotkanie to jednak nieco się przedłużyło i przybrało bardziej nieformalny charakter, niż początkowo zakładano. Około godziny 2:15 w niedzielę policja w Utrechcie otrzymała informacje o uciążliwym hałasie dochodzącego z jednego z testowo otwartych pubów. Świadkowie wskazywali, iż z lokalu pomimo tego, że powinien on być zamknięty i pusty, dobiegała głośna muzyka, a w środku miało być wyjątkowo tłoczno.

Policyjny nalot

W efekcie na miejsce został wysłany patrol policji, który w teorii miał zakończyć nielegalną imprezę i wystawić mandaty gościom. Wydarzenia potoczyły się jednak inaczej.

 

Plan ratunkowy

Gdy oficerowie przybyli na miejsce w lokalu nie było praktycznie nikogo. Ktoś z bywalców musiał najprawdopodobniej zauważyć zbliżający się patrol i dał sygnał do alarmu. Alarm ten doprowadził do ewakuacji gości do kwater mieszkalnych piętro wyżej. Funkcjonariusze nie spotkali więc imprezowiczów. Mimo, iż wiedzieli, że ci znajdowali się na piętrze budynku, nie mogli interweniować. Zgłoszenie dotyczyło bowiem pubu, a nie mieszkań powyżej. Policjanci mieli związane ręce i cała akcja ukarania niepoprawnych właścicieli gastronomii spełzła na niczym.

 

Samorząd

O sprawie nielegalnej imprezy dowiedział się również samorząd. Władze miasta wyraziły ubolewanie z racji na zaistniałą sytuację i wskazują, że restauratorzy nadużyli zaufania. Policja również przekazała, iż prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Trudno jednak liczyć na to, iż dojdzie do zatrzymania kogokolwiek.
Można więc powiedzieć, iż restauratorzy wykiwali policję. Pytanie jednak, czy jest to powód do dumy. W końcu bowiem przepisy, które złamali, wprowadzono, by chronić ludzi przed COVID-19.