Pazerny jak rumuński złodziej
Policja przekazała, iż w sobotni wieczór udało się aresztować na gorącym uczynku złodzieja rowerów. 31-letni obywatel Rumunii wpadł niejako na swoją własną prośbę, licząc, iż jeden numer można „ograć” kilka razy.
Idealne miejsce na skok
Aby kradzież się powiodła, złodziej musi przewidzieć wiele sytuacji. Jedną z nich jest, to czy może akcję przeprowadzać w spokoju, czy też w każdym momencie może zostać zatrzymany. Wiedział o tym również złodziej w Tilburgu, który postanowił wykraść rowery z szopy rowerowej (parkingu) przy firmie na Leto. Pomysł ten wydawał się wyjątkowo dobry. Ludzie, pracując na zmiany, pojawiają się w szopie o określonych porach. Prawdopodobieństwo więc, iż spotka się tam kogoś w godzinach pracy jest praktycznie zerowe. Można spokojnie wejść, zrobić swoje i wyjść z rowerem. Co więcej, z racji mnogości pracowników istnieje pewna anonimowość, dzięki której osoba wychodząca z szopy z jednośladem nie wydaje się podejrzana. Ot po prostu nowy robotnik.
Prawie pełen sukces
I faktycznie poniedziałkowy skok zakończył się prawie pełnym sukcesem. Rumun nie bawił się nawet w subtelności. Nie otwierał wytrychami zamków jednośladów, a wykorzystał akumulatorową szlifierkę kątową. Skąd to wiadomo, jeśli skok był udany? Ponieważ policja dysponowała m
Powtórka z rozrywki
Ośmielony sukcesem 31-letni Rumun postanowił dwa dni później, w środę, około 3:35 zaatakować ponownie. Z racji jednak godzin nocnych zamiast szlifierki zabrał nożyce do cięcia drutu. Udało mu się rozciąć zapięcia dwóch jednośladów. Został jednak schwytany przez ochroniarza. Ten bowiem pomny wcześniejszych kradzieży, zaczął podczas obchodu dużo częściej zaglądać do szopy ze stojakami na rowery. Złodziej nie miał żądnych szans na ucieczkę i wkrótce trafił w ręce policji.
Polacy zamieszani w sprawę?
Przybyli na miejsce funkcjonariusze nie tylko przejęli złodzieja, ustalili również którym pojazdem poruszał się zatrzymany. Był to Renault Kangoo, w którego wnętrzu odnaleziono między innymi tarcze szlifierskie i kilka miedzianych rurek, które najprawdopodobniej 31-latek zabrał z jakiejś budowy. Tym jednak co zastanawia policjantów, jest to, iż auto zarejestrowane było na polskich „blachach”. Funkcjonariusze prowadzą obecnie śledztwo mające ustalić, czy w działalność przestępczą Rumuna zaangażowani są Polacy, czy też może maszyna ta jest autem widmo i złodziej specjalnie jeździ na tych tablicach, by ukryć swoją tożsamość.