Przymusowa kąpiel BOA czyli psikus 18-latków

BOA ratuje porwanego

Sprawiedliwość społeczna nie zawsze pokrywa się z tą, którą wymierza wymiar sprawiedliwości. Przekonało się o tym dwóch nastolatków, którzy zaatakowali w czerwcu tego roku funkcjonariusza BOA i zafundowali mu przymusową kąpiel.

Chore poczucie sprawiedliwości

Cała sprawa miała miejsce w czerwcu tego roku. Dwóch nastolatków, z malowniczego holenderskiego Urk, postanowiło ukarać oficera BOA. Dlaczego? Zdaniem nastolatków, ten jeden konkretny funkcjonariusz był zmorą okolicy. Nadzwyczajny oficer śledczy miał być powiem wyjątkowo nadgorliwy i nakładać na lokalnych mieszkańców i gości zdecydowanie więcej kar związanych z nieprzestrzeganiem obostrzeń koronowych niż inni jego towarzysze. Wszystko to doprowadziło do tego, iż w młodych głowach pojawił się plan pułapki na oficera. Młodzi ludzie chcieli wyrównać z nim rachunki w imię sprawiedliwości społecznej i uciśnionych mieszkańców.

 

Plan by dopaść BOA

Pomysł był prosty. Młodzi ludzie zwabili oficera BOA do jednego z doków. Przynętą był telefon jednego z nastolatków, który rzekomo wpadł do wody. Jak słusznie domyślali się 18-latkowie, BOA chwycił przynętę. Poszedł z nimi nad krawędź przystani i pochylił się zobaczyć czy urządzenia nie widać w toni. W tym momencie jeden z chłopców popchnął funkcjonariusza. Gdy oficer BOA brał przymusową kąpiel, sprawcy uciekli.

 

Proces

Jak można było się domyśleć, namierzenie młodzieży nie zajęło policji dużo czasu, tym bardziej iż sami zgłosili się na komendę. Dwójka stanęła więc przed obliczem prokuratora, który zażądał dla każdego z nich 160 godzin prac społecznych. Jak wskazywał oskarżyciel: "Chociaż tylko jeden z nich popychał, jest współsprawiedliwość. Przecież pracowali razem według wspólnego i z góry ustalonego planu. Incydent został również sfilmowany - zgodnie z planem - po czym obrazy rozpowszechniono w sieci".

Sędzia policyjny, przed którym toczyła się ta rozprawa, podszedł do sprawy jednak bardziej liberalnie. Skazał ich bowiem jedynie na 60 godzin prac społecznych. Oprócz tego każdy z nich musi zapłacić poszkodowanemu oficerowi jeszcze po 500 euro zadośćuczynienia za swój wybryk. Czemu tak niska kara? W uzasadnieniu wyroku sąd wskazał, iż: „To bardzo młodzi chłopcy, którzy zgłosili się na policję niemal natychmiast po incydencie. Od samego początku szczerze powiedzieli, co zrobili i byli przetrzymywani w areszcie przez trzy dni”.