Przepisy koronowe niezgodne z niderlandzką konstytucją

Holendrzy są coraz bardziej zirytowani przepisami dotyczącymi koronawirusa. Zmęczenie społeczeństwa widać nie tylko w protestach. Również wielu uczonych zaczęło się coraz wnikliwiej przyglądać obostrzeniom wprowadzonym przez władze. Cześć z nich mówi nawet, że niektóre przepisy koronowe łamią konstytucję Królestwa Niderlandów.

Sprawą obostrzeń koronowych, wprowadzonych przez rząd w Hadze, zajął się Jan Brouwer, profesor prawa. Mężczyzna analizując zapisy poszczególnych rozporządzeń stwierdził, iż część z nich łamie zasady konstytucji jego kraju. To zaś może wiązać się z postawieniem rządzących nawet przed trybunałem stanu.

 

Impreza rodzinna

Profesor uniwersytetu w Groningen swoje rozważania zaczął niejako przypadkiem. Tydzień temu jego dom odwiedziło pięć osób. Trzech jego synów, w tym ten najstarszy z żoną i dzieckiem. Cała sytuacja wydała się lekko niezręczna, gdy któraś z pociech powiedziała profesorowi, iż powinno być ich tylko trzech. Ten zdziwiony, pytając się o wykładnie dostał odpowiedź, iż tak zarządził premier. To skłoniło naukowca do zastanowienia się nad tym problemem.

 

Solidne podstawy

Jan Brouwer to nie tylko profesor prawa, to także dyrektor Holenderskiego Centrum Porządku Publicznego i Bezpieczeństwa. Persona ta przez pierwsze tygodnie epidemii koronawirusa zachowywała milczenie, teraz jednak on i kilu jego kolegów po fachu, postanowiło zabrać głos w sprawie holenderskiej specustawy:

„Te nadzwyczajne przepisy idą za daleko. Nie ma na to podstawy prawnej (na której mają się opierać). Rozporządzenie nadzwyczajne może zabraniać spotkań, ale nie we własnym domu. Jeśli dojdzie do katastrofy ponadregionalnej, działania leżą w gestii Regionów Bezpieczeństwa i Ministerstwa Zdrowia, Opieki Społecznej i Sportu. Ten ostatni organ nakazuje nałożenie na placówki opieki zdrowotnej zakazu wizyt, o którym przewodniczący Regionów Bezpieczeństwa opracowują rozporządzenie nadzwyczajne na swoich obszarach. Tylko, że oni nie zadawali sobie sami pytania, czy jest to prawnie możliwe. Prawo i Konstytucja są w tym względzie jasne: nie jest to możliwe".

 

Mój dom moją twierdzą

Brzmi to może dość skomplikowanie. Prawnicy wskazują jednak na to, że zgodnie z konstytucją krainy tulipanów prawo do prywatności jest święte. Gospodarz decyduje kto może go odwiedzić, a kto nie. Sprawa ta tyczy nie tylko mieszkań, czy domów jednorodzinnych. Takie samo prawo mają mieszkańcy akademika czy domu starców. Mogą oni więc przyjmować gości. Działanie to w zaistniałej sytuacji, jak wskazują prawnicy, jest wysoko nierozsądne ze względu na kwestie zdrowotne, ale legalne. Rozporządzenia nawet te nadzwyczajne nie mogą tego zabronić. Nie są bowiem ponad konstytucją.

Protesty i działania wiernych

Podobnie wygląda kwestia z demonstracjami i obrzędami religijnymi. Władza nie może ich zabronić, jeśli te spełniają wszystkie ustawowe przepisy i nie łamią prawa. Jeśli więc demonstracja została zgłoszona wcześniej, nie ma charakteru np. neonazistowskiego i wydano na nią zgodę, władze nie mogą jej zakazać. Mogą jednak egzekwować 1,5 odstępy pomiędzy demonstrantami.

„Zgodnie z nowymi zasadami wiele rzeczy nie jest dozwolone. Rozumiem, że jest do tego bardzo dobry powód, ale jeśli rząd chce, by obywatele przestrzegali przepisów, sam musi również ich przestrzegać. Konstytucja zawiera najważniejsze przepisy” – wskazuje Brouwer. Tymczasem poprzez wprowadzenie ustawy pozwolono na to, by zapisy niezgodne z konstytucją były zgodne z prawem. „Jest to zatem specjalne prawo, które może określać to samo, co w rozporządzeniu nadzwyczajnym. Oznacza to, że regiony bezpieczeństwa nie są już odpowiedzialne, ale rząd. ” mówi dyrektorem Centrum Porządku Publicznego i Bezpieczeństwa. To w przyszłości może skutkować ewentualnymi roszczeniami i procesami, gdzie oskarżonym będzie rząd, a oskarżycielami osoby pokrzywdzone przez obecne przepisy.

 

Policjant nie jest prawnikiem

Czytając wypowiedzi profesora, można dojść do wniosku, iż nie trzeba przejmować się przepisami prawa. To jest jednak błędne myślenie. Należy wziąć pod uwagę cel ich wprowadzenia: ochronę obywateli i porządku publicznego. Dywagacje na temat hierarchii aktów prawnych, celowości lub bezcelowości spec ustaw warto zostawić prawnikom. Pamiętajmy bowiem, iż policjant spotkany na ulicy nie jest profesorem prawa czy konstytucjonalistą. On podobnie jak my dostaje „gotowe” przepisy, wedle których ma działać. Jeśli zobaczy, iż je łamiemy, wlepi nam mandat. Nie będzie się on zastanawiał, czy faktycznie jeden profesor ma rację, tym bardziej, iż kadra naukowa jest podzielona w tej kwestii w Niderlandach. Redakcja radzi więc zacisnąć zęby i stosować się do obecnie panujących zasad, nawet jeśli są dla nas uciążliwe. Nie chodzi tu bowiem o takie błahostki jak prędkość, czy palenie w miejscu publicznym, a o nasze zdrowie i życie. Co więc przyjdzie nam ze spotkania (które jest legalne w myśl konstytucji), jeśli zarazimy się na nim i stracimy zdrowie lub nawet życie.