Prokuraturze nie udało się zniszczyć życia Polakowi

Bandi zagryzł Leona, czy matka trafi za kraty?

Sąd po rozpoznaniu sprawy naszego rodaka, 49-letniego Romana B. uniewinnił go od zarzutu usiłowania zabójstwa. Prokurator bardzo chciał, by Polak znalazł się za kratami na długie lata, ale wymiar sprawiedliwości nie dopatrzył się w zachowaniu przybysza znad Wisły działań mających świadczyć o chęci pozbawienia kogoś życia. 

Prokurator wiedział jedno. Polak=morderca. Dlatego też chciał, by 49-latek spędził cztery lata w holenderskiej celi. Oskarżycielowi nie udało się jednak zniszczyć życia mężczyźnie. Sąd uznał, iż nie ma dowodów na to, by migrant zarobkowy chciał kogoś zabić.

 

Urodziny

O sprawie pisaliśmy już jakiś czas temu na łamach naszego portalu. 24 kwietnia 2021 roku oskarżony, wraz ze swoją dziewczyną świętował urodziny. Na imprezie, gdzie lało się dużo alkoholu była również ofiara. Wszyscy razem wspólnie pili, a wieczorem jeden z mężczyzn skończył z raną kłutą na szyi.
Za sprawcę tej rany prokuratura uznała właśnie B., stwierdzając, iż działanie to miało na celu pozbawienie życia ofiary.

 

Proces

Sąd musiał więc odpowiedzieć na podstawowe pytanie, czy faktycznie za broń złapał 49-latek i to on dźgnął ofiarę? Było to jednak trudne. Dziewczyna oskarżonego i jeszcze jeden z domowników będących wtedy w budynku nie widzieli całego zajścia. Świadek miał zeznać, iż gdy doszło do ataku, był w toalecie. Słyszał jedynie, że ofiara powiedziała (najprawdopodobniej do B.) „Co zrobiłeś. Dźgnąłeś mnie nożem?”

 

Alkohol

Sam oskarżony zaprzecza, iż to on zaatakował. Przyznaje, że nie za wiele pamięta z tego wieczoru, ale on tego nie zrobił. Dodał również, iż w chwili zdarzenia miał być w sypialni. Za dużo nie może powiedzieć również sama ofiara, która także niewiele pamięta, była bowiem pod wpływem alkoholu.

 


Wątpliwości

W sprawie pojawiły się również wątpliwości. Okazało się bowiem, iż ślady krwi zabezpieczone na jednej z klamek budynku nie należały ani do ofiary, ani do B. tylko do jego dziewczyny. To zaś jeszcze bardziej zagmatwało całą sprawę i poskutkowało tym, iż sąd mając coraz mniejszą pewność, iż to 49-latek stał za atakiem zdecydował się zwolnić mężczyznę z aresztu przedporceosowego.

 

Wyrok

W końcu sąd, analizując wszystkie te elementy składowe, zdecydował się uniewinnić Polaka od ciążących na nim zarzutów. W sprawie było bowiem zbyt dużo niejasności i wątpliwości, które, jak wiadomo, zdziałają na korzyść oskarżonego. Sędzia stwierdził między innymi, iż brakuje dowodów rzeczowych przeciw Polakowi: „Biorąc pod uwagę znaczną ranę kłutą zadaną ofierze, z której obficie krwawił, można było się spodziewać narzędzia zbrodni (i odcisków sprawcy na nim)”. Sędzia dodał również, iż wielkie znaczenie w sprawie miał alkohol: „Jest dobrze znanym faktem, że alkohol zniekształca percepcję i upośledza pamięć", przez co trudno było uznać zeznania świadków za wiarygodne.

Wszystkiemu temu przysłuchiwał się oskarżony, który nie mieszka już w Holandii. Przeniósł się do Norwegii, ale na rozprawę przyjechał specjalnie do krainy tulipanów.
Nie wiadomo jeszcze, czy prokuratura wniesie apelację w tej sprawie.

 

 

Źródło:  AD.nl