Proces o „zabójczy” maszt antenowy
Mieszkańcy Limburgse Simpelveld przegrali w sądzie sprawę przeciwko KPN. Lokalna społeczność chcąc powstrzymać budowę w ich okolicy masztu antenowego technologii 5G, wnieśli sprawę do sądu. Ten jednak odrzucił ich roszczenia i wydał zgodę na budowę. Czy to już koniec? Sieć obawia się, iż źli mieszkańcy podpalą postawiony słup. Lokalna społeczność boi się zaś, iż fale z niego nadawane zaszkodzą ich zdrowiu.
Zarzuty
Wyrok sądu zezwala na postawienie masztu antenowego w odległości około 20 metrów od domu mieszkalnego jednego z powodów. 40-metrowa konstrukcja, zdaniem wnioskodawców, nie powinna tam się znaleźć, ponieważ abstrahując już od samego promieniowania 5G, jest ona zbyt wysoka, przez co zasłania światło i rzuca cień na działkę, to zaś umniejsza wartości posesji i stojącej na niej nieruchomości.
Wyrok
Są to niezaprzeczalne zarzuty, z którymi zapewne zgodziłby się sąd, gdyby nie jedno małe, ale. Mieszkańcy kupili ten dom w momencie, w którym maszt już był planowany. Znajdował się również na planach zagospodarowania przestrzennego, które musieli widzieć nowi nabywcy nieruchomości. Oprócz tego sąd wskazał również, iż powodowie nie byli w stanie dostatecznie wskazać, iż wartość ich domu faktycznie spadnie z racji tej inwestycji KPN.
Teorie spiskowe
Sędzia odrzucił również kwestie związane z miłośnikami teorii spiskowych i przeciwnikami technologii 5G. Jednym z drugorzędnych powodów sprzeciwu wobec konstrukcji było, jak wskazywali mieszkańcy najbliższej posesji, zagrożenie podpaleniem masztu. Sąd tu przyznał im rację. Zaznaczył jednak, iż nie ma to całkowicie związku ze sprawą. Ponieważ nie wpływa to na legalność postawienia konstrukcji.
Na koniec sąd obalił również teorię o problemach zdrowotnych z racji promieniowania. Okazuje się bowiem, iż z powodu wysokości zamontowania nadajników na 40-metrowym maszcie, promieniowanie na ziemi będzie niższe niż w przypadku masztu o wysokości 22,5 metra, który obecnie stoi nieopodal posesji, a który ma ustąpić miejsca wyższej konstrukcji.
Koniec sprawy?
Sprawa wydaje się więc zamknięta i mieszkańcy domu koło masztu jak i ich sąsiedzi nie mogą już nic zrobić, przynajmniej legalnie. Dlatego też KPN obawia się, iż może dojść do prób uszkodzenia nowego masztu, a nawet jego podpalenia. Ewentualnego ataku może dopuścić się jednak każdy. Paradoksalnie zaś lokalna społeczność ma na to najmniejsze szanse. Po postępowaniu sądowym to bowiem oni z automatu staliby się głównymi podejrzanymi. Nikt więc z lokalnych mieszkańców raczej aż tak by nie ryzykował.
Źródło: Nu.nl