Proces nie daje odpowiedzi w sprawie śmierci Polaka
Nadal nie jest jasne co wydarzyło się w kompleksie apartamentów przy Koninginneweg w Bodegraven. Wielu liczyło, iż sprawę śmierci 40-letniego Polaka wyjaśni proces przed sądem w Hadze. Dotychczasowe rozprawy w tej sprawie nie przybliżyły nas jednak ani o krok do wyjaśnienia przebiegu wydarzeń z 24 lutego.
Wracamy do sprawy tragicznych wydarzeń mających miejsce w przy Koninginneweg w Bodegraven. 24 lutego tego roku, około godziny 20, w domu należącym do kompleksu apartamentowców, odnaleziono ciało mężczyzny. Człowiek ten zginął od dźgnięcia nożem. Policja zatrzymała na miejscu przestępstwa kobietę również w wieku 40-lat. Funkcjonariusze nie zdradzali żadnych informacji dotyczących tej dwójki. Sąsiedzi wskazali jednak, iż osoby te pochodziły z Polski i były mieszkały od dłuższego czasu wśród Holendrów. Nic więcej jednak nie chcieli powiedzieć mediom. Zasłaniają się tym, iż wszystko już powiedzieli policji i nie chcą roztrząsać znów tej sprawy. Zresztą jak niektórzy niechętnie dodają, nikt tutaj nie interesuje się sprawami sąsiadów.
Proces i areszt
Zanim przed sądem w Hadze ruszył proces i miała miejsce pierwsza rozprawa kobiety, ta została poddana obserwacji psychologiczno-psychiatrycznej w Centrum Pietera Baana. Obserwacja ta zakończyła się stworzeniem obszernego raportu. Obrona kobiety nie chce jednak ujawniać, czy przebywająca ponownie w areszcie przedprocesowym kobieta ma jakiekolwiek zaburzenia mogące tłumaczyć ewentualny atak na mężczyznę. Jak mówi jest on jeszcze zbyt świeży i wymaga dogłębnej analizy przez obronę. Tym bardziej, iż prokurator chce postawić kobiecie zarzut morderstwa.
Przyjaciele
Jedyne co więc udało się ustalić na pierwszym procesie wysokiemu sądowi to, to iż ofiara i domniemana morderczyni faktycznie są Polakami. Nie byli jednak parą. Była to dwójka przyjaciół, która zamieszkała razem ze względów finansowych. Mieli prowadzić wyjątkowo spokojne i odosobnione życie. Przesłuchani świadkowie wspominali, iż Polaków czasami nie było widać miesiącami. Nikt jednak nie wie, czy to dlatego, że nie wychodzili z mieszkania, czy też, np. wrócili do ojczyzny.
Nie licząc więc kwestii czysto administracyjnych, pierwsza rozprawa nie przybliżyła sądu do wyjaśnienia sprawy. Kobieta nie zeznawała. Prokuratura nie przedstawiła również żadnych poszlak mogących wskazywać motyw. To być może będzie miało miejsce na kolejnej rozprawie 1 lutego. Do tego czasu Polka pozostanie w areszcie. Jej obrona nie wnosi o zmianę środka zapobiegawczego.