Premier Holandii Mark Rutte o COVID-19 „coś poszło nie tak”

Mały lockdown staje się rzeczywistością Holandia zamknięta na 3 tygodnie

Premier Holandii Mark Rutte podczas ostatniej konferencji prasowej dość jawnie kwestionował sugestię, iż rząd przespał pierwszą falę epidemii, gdy gabinet zbyt mało uwagi poświęcał dystrybucji wyposażenia ochronnego wśród personelu opiekuńczego w domach opieki i opiece domowej. Jednocześnie polityk stwierdził również: „W sytuacjach kryzysowych nieuniknione jest popełnianie błędów”, usprawiedliwiając tym samy decyzje rządu, które kosztują życie i zdrowie wielu osób w DPS'ach i placówkach geriatrycznych.

Poziomowa infekcja

Holendrzy od pewnego czasu borykają się dokładnie z tym samym problemem, co Polacy. Liczba zakażeń koronawirusem wciąż rośnie, niemniej jednak zmieniły się nieco zasady występowania patogenu. Dochodzi bowiem do coraz większej ilości punktowych zakażeń. Pod koniec tego tygodnia holenderski Zespół ds. Zarządzania Epidemią wskazał, iż niedobory sprzętu ochrony osobistej i ograniczona liczba testów bardzo boleśnie przyczyniła się do rozwoju epidemii w domach opieki. Eksperci uważają, iż opóźnienia w dostawach takowego sprzętu do domów pomocy spowodował, iż w okresie od 1 do 14 kwietnia liczba zmarłych pensjonariuszy wzrosła ponad pięciokrotnie. Cześć epidemiologów wskazuje również, iż w podobny sposób, po macoszemu, potraktowano pracowników opieki domowej. Wszystko dlatego, iż rząd całą swoją uwagę skierował na szpitale.

 

Premier Holandii Mark Rutte - Nic nie zostało pominięte

Premier Holandii Mark Rutte nie wierzy w to, by jego gabinet poświęcał zbyt wiele uwagi szpitalom, kosztem innych form pomocy. Polityk uważaj jednak, że zrozumiałe jest, iż władze poświęcały szczególną uwagę OIOM’om, gdzie leczone są najcięższe przypadki. „Gdyby brakowało tam łóżek, musielibyśmy dokonać wyboru, kto może, a kto nie może korzystać z IC”, dodaje prezes rady ministrów.

Coś poszło nie tak

Kilka minut później, Rutte złagodził jednak nieco ton swojej wypowiedzi. Przyznał, iż „coś prawdopodobnie poszło nie tak”. Zaznaczył jednak, że teraz nie przyszedł jeszcze czas na oceny. Teraz, zdaniem szefa rządu najważniejsze jest, by pozwolić działać służbom i nowemu, centralnie zorganizowanemu systemowi, który ma zająć się dystrybucją sprzętu ochronnego. Polityk zapewnił również, iż stara się zrobić wszystko w celu zwiększenia ilość wykonywanych testów. Tak, aby badania mogły objąć również ludzi, którzy skarżą się na delikatne, niebezpośrednie objawy COVID-19. Wszystko po to, by maksymalnie zwiększyć wykrywalność wirusa u osób, które zajmują się chorymi i zniedołężniałymi obywatelami Niderlandów.

 

Brak maseczek

Podczas konferencji nie zabrakło również odniesień do kwestii maseczek w Holandii. Polityk potwierdził, iż w kraju występuje ich niedobór. Zapewnił jednak, że zasłonięcie twarzy nie jest alternatywą dla bezpiecznej 1,5-metrowej odległości. Nie ma więc na chwilę obecną mowy o ich obowiązkowym noszeniu tak jak np. w Polsce.

Polityk tłumił również oczekiwania, iż niedługo wszystko wróci do normy. W przyszłym tygodniu rząd ma ogłosić czy obostrzenia nadal zostaną utrzymane, czy też zostaną złagodzone. Niemniej jednak, ewentualne złagodzenie będzie raczej kosmetyczne. Obecnie dla dobra Holendrów, nie ma co liczyć na zniesienie bezpiecznej odległości 1,5 metra, mycia rąk, zakazu podawania dłoni czy prośby o pozostanie w domu.