Pożar ratusza w Soest to podpalenie?
W nocy z poniedziałku na wtorek w ratuszu w Soest pojawił się ogień. Na szczęście żywioł udało się bardzo szybko opanować i pożar nie rozprzestrzenił się na cały budynek. Co było przyczyną pojawienia się ognia? Rzecznik policji stwierdził, iż istnieją „wystarczające przesłanki”, by móc podejrzewać, iż nie był to nieszczęśliwy wypadek a podpalenie.
Ogień w ratuszu pojawił się około północy. W tym czasie nikogo nie było w budynku, dlatego tez nikt nie odniósł obrażeń, nikt też nie zatruł się dymem. Na miejsce natychmiast po zauważeniu płomieni wysłano straż pożarną. Ta dość szybko poradziła sobie z żywiołem, który jeszcze nie zdążył się mocno rozpanoszyć po biurowcu. Mimo tego, iż cała akcja zakończyła się powodzeniem w ciągu kilkudziesięciu minut, to jednak ta chwila starczyła, by języki ognia, dym i woda ze strażackich węży uszkodziły kilka pomieszczeń biurowych i recepcję w budynku.
Przyczyna pożaru?
Jaka była przyczyna pożaru? To obecnie jest badane. Samorządowcy wskazują jednak na dość dziwy fakt. Dzwoniący, który poinformował służby ratownicze o pojawieniu się ognia w środku nocy, mówił, że chwilę przed nim doszło do eksplozji. Policja nie potwierdziła wtedy jednak tej informacji, wskazując jedynie, iż prowadzi śledztwo.
Podpalenie
We wtorek po południu sytuacja nieco się zmieniła. Policja przejrzała monitoring, wezwała też świadków. Czy funkcjonariuszom udało się potwierdzić wersję o wybuchu? Tego nie wiadomo. Śledczy wskazują jednak, iż faktycznie w ratuszu w Soest nie doszło raczej do zwarcia instalacji elektryczne, a celowego działania, podpalenia. W takiej sytuacji eksplozja, którą widział świadek, mogła być wybuchem ładunku zapalającego pozostawionego w urzędzie lub wrzuconego przez okno. Mógł to być również rozpryskujący się po uderzeniu w ścianę Koktajl Mołotowa. Jak jednak było naprawdę? Z odpowiedzią na to pytanie trzeba poczekać do zakończenia dochodzenia policjantów i ekspertów z zakresu pożarnictwa.
Zamknięte
Obecnie ratusz jest zamknięty. Włodarze gminy starają się utworzyć zastępczy punk przyjmowania petentów, tak by ludzie mogli dalej załatwiać sprawy urzędowe. Wiele osób bało się, iż na skutek pożaru mogły ucierpieć ich dokumenty, paszporty czy dowody osobiste. Urzędnicy wskazują jednak, iż tego typu „papiery” są zamykane na noc w sejfie i nic im się nie stało.