Potężna eksplozja w pociągu, w Nijmegen

Pechowy bomber, czyli człowiek pochodnia

Mieszkańcy budynków niedaleko stacji rozrządowej w Nijmegen poczuli w niedzielę ogromny huk, od którego siły zadrżały szyby w oknach. Jeden z wagonów stojącego na rozjezdni kolejowej składu pasażerskiego wyleciał w powietrze.


Potężny wybuch

Jak poinformowała w poniedziałek policja z Geldrii, około godziny 10, 14 kwietnia 2019 na rozjeźdni kolejowej w Nijmegen, doszło do bardzo silnej detonacji materiału wybuchowego, w jednym z wagonów stojącego tam składu pociągu pasażerskiego. Funkcjonariusze przybyli na miejsce zdarzenia zabezpieczyli teren, do akcji ściągnięto również policje i jednostkę saperów. Po krótkim dochodzeniu ustalono, iż w incydencie tym zginęła jedna osoba, najprawdopodobniej ta sama, która detonowała materiał wybuchowy. Brak dokumentów oraz liczne obrażenia ciała sprawiły, że do tej pory nie udało się ustalić, kim jest ofiara.

Nieszczęśliwy wypadek, samobójstwo czy nieudany zamach terrorystyczny? Funkcjonariusze szukają odpowiedzi na to pytanie w prowadzonym obecnie śledztwie.

Samobójstwo czy zamach?

Dzięki temu, że pociąg stał na bocznicy, szczęśliwie udało się uniknąć większej liczby ofiar. Policja dokładnie przygląda się sprawie, próbując ustalić, co tak właściwie zaszło. Jest kilka hipotez. Część z nich mówi o tym, iż to był nieszczęśliwy wypadek, np. sytuacja, w której jakiś bezdomny znalazł niewypał, chciał go rozbroić i zanieść na złom. Inne wskazują, że była to udana próba samobójcza, w której posłużono się ładunkiem domowej roboty. Brak jednak informacji o tym, by przy ciele lub w przedziale został odnaleziony list. Te najbardziej pesymistyczne mówią zaś o wielkim szczęściu. Niektórzy uważają bowiem, że ktoś chciał podłożyć bombę w pociągu, która miała następnie eksplodować w godzinach szczytu, gdy skład jest pełen ludzi. Na szczęście dla mieszkańców Rotterdamu i okolic, coś poszło nie tak.

Obyło się bez paraliżu

Zdarzenia w niedzielny poranek, dzięki temu, iż miały miejsce na jednej z bocznic nie spowodowały paraliżu kolejowego w rejonie Rotterdamu oraz bardzo przyśpieszyły pracę policji i służb bezpieczeństwa znajdujących się na miejscu zdarzenia. Obecnie funkcjonariusze zabezpieczyli już ślady i starają się odpowiedzieć na pytania, kim była ofiara, dlaczego to zrobiła i za pośrednictwem jakich środków. Jeśli zaś były to klasyczne materiały wybuchowe, skąd i w jaki sposób weszła w ich posiadanie. Na te wszystkie pytania ma odpowiedzieć prowadzone obecnie śledztwo.