Potężna eksplozja w Drenthe. Pod gruzami 5-latek

Holenderskim ratownikom udaje się wyciągnąć spod gruzów zawalonego budynku w Coevorden, w Drenthe 5-letniego chłopca. Służby podały, iż jego stan jest stabilny.

Eksplozja

W sobotę na Coevorden w Drenthe doszło do wybuchu i zawalenia budynku grill baru. Eksplozja była na tyle silna, że praktycznie cała konstrukcja uległa zniszczeniu. Gruzy rozrzucone eksplozją i zawalającymi się ścianami uszkodziły zaparkowane w okolicy samochody. Uszkodzeniu uległ również budynek sąsiadujący od lewej z grillem. Na szczęście dzięki temu, że gmach zawalał się niesymetrycznie, jego dach pozostał w dużym stopniu nienaruszony i tylko „zjechał” po gruzowisku. Dzięki temu nie przycisknął on swoim ciężarem całego rumowiska.

Rozbity samolot

Wielu pobliskich mieszkańców słyszało eksplozję. Ludzie mówili, iż huk był tak duży, jakby w budynek uderzył samolot. Po nim zaś słychać było rumor upadających ścian. Tym, co było jednak o wiele gorsze od huku, były desperackie krzyki i wołania o pomoc. Stało się więc jasne, że pod gruzami zawalonego budynku musieli znajdować się ludzie.

Na miejsce natychmiast wysłano jednostki ratownicze. Policja, pogotowie i straż pożarna pracowali na podstawie procedur alarmu GRIP1, dzięki temu między służbami panowała pełna współpraca i akcja przebiegła szybko i sprawnie.

Ratunek

Służby zaraz po przybyciu na miejsce zdecydowały się o odcięciu mediów na tej posesji. Gdy odłączono wodę, prąd i gaz na gruzowisko weszli strażacy. Ratownikom dość szybko udało się namierzyć i wydostać z ruin dorosłego mężczyznę. Był nim właściciel grilla Ali Baba. Mężczyzna, zanim jeszcze zaczął dziękować ratownikom za pomoc, zapytał się czy udało im się wydostać jego 5-letniego syna, który również był w budynku podczas eksplozji. Wieść o dziecku jeszcze bardziej zmotywowała strażaków do pracy. Ich wysiłki okazywały się jednak bezowocne. Na szczęście wkrótce na miejsce tragedii dotarły wyspecjalizowane zespoły ratunkowe przeszkolone do działania w rejonach trzęsień ziemi, czy gruzowiskach zawalonych budynków. Ratownicy musieli działać szybko i zdecydowanie. Istniało bowiem bardzo duże ryzyko, iż malec, ranny, być może poparzony na skutek eksplozji, dozna hipotermii. Temperatura z każdą godziną spadała bowiem coraz bardziej. Zagrożeniem było też to, iż  każdy niepewny ruch mógł doprowadzić od osuwiska, które mogłoby zagrozić znajdującemu się pod gruzami dziecku. Dopiero po kilku godzinach na gruzach dwupiętrowego budynku dało się usłyszeć oklaski, gdy ratownicy przenosili chłopca do czekającej już karetki.

Stan malca

Lekarze nie podają informacji o stanie zdrowia dziecka. Burmistrz Coevorden poinformował jednak media na konferencji 8 grudnia, że gdy ratownikom udało się wydostać dziecko, jego stan był „niepokojący”. Gdy jednak kontaktował się z rodziną poszkodowanych w niedzielę, usłyszał dobre wieści. Stan małego Kenana jest stabilny i jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. Zarówno on, jak i  jego ojciec dziękują ratownikom za uratowanie  życia.

Zakaz sprzątania

Gdy akcja ratunkowa zakończyła się powodzeniem, na miejsce weszły służby mające za zadanie ustalić przyczynę wybuchu. Eksperci chcą zabezpieczyć wszelkie możliwe dowody oraz określić z jak duża była eksplozja. Dlatego też wystosowano oficjalne pismo do mieszkańców dzielnicy, w którym zabroniono im sprzątać, Odłamki szkła, gruzu pomogą bowiem ustalić promień wybuchu. Ponadto pomiędzy śmieciami mogą kryć się elementy, które zdradzą, dlaczego dwukondygnacyjny budynek runął w kilka sekund.