Poseł zgubił tajne dokumenty w pociągu
Jak pech to pech. Lidera ChristenUnie Gert’a-Jan’a Seger’a można pochwalić, iż zamiast wydawać pieniądze na limuzynę z szoferem, podróżuje komunikacją publiczną. Z drugiej jednak strony, gdyby wybrał służbowe auto, nie zostawiłby w pociągu tajnych dokumentów dotyczących wytycznych rządowej koalicji, mającej stworzyć nowy gabinet po wyborach.
Z dokumentu, jaki polityk niefrasobliwie pozostawił w pociągu, wynika, iż już pod koniec września VVD i CDA napisały wspólnie pierwszą wersję umowy koalicyjnej. Na stronach tego dokumentu można było przeczytać, jak partie te opisują porozumienie, opowiadają się za ostrymi działaniami na rzecz walki z brakiem mieszkań, czy postawieniem na mocne ekologiczne akcenty związane z samą polityką klimatyczną. W tym nawet na te tak drażliwe, jak kwestie wykupu trzody chlewnej od rolników, na co partie chciały przeznaczyć miliardy euro.
Bo do tanga trzeba trojga...
Dokument ten zabierał również zapisy o tym, by obie partie dążyły do jak największego zbliżenia z D66, aby przełamać impas w trwających od marca próbach sformowania rządu. VVD i CDA miały „oddać sprawiedliwość” programowi D66, co w praktyce mogłoby oznaczać ustępstwa programowe tych dwóch pierwszych partii na rzecz trzeciej.
Co nowego można dowiedzieć się ze zgubionej umowy koalicyjnej? Czy Holandia będzie mieć w końcu nowy rząd?
a nawet czworga
Skąd jednak tajny dokument o formowaniu rządu w rękach przywódcy ChristenUnie. Wspomniana bowiem trójka nie miałaby większości. Potrzebny jest ktoś czwarty. Tym „kimś” jest właśnie partia Gert’a-Jan’a Seger’a. Sęk jednak w tym, iż przez miesiące D66 nie chciało być z nią w rządzie i blokowało rozmowy. Dopiero we wrześniu znów coś drgnęło. Tajne dokumenty w rękach polityka to zaś nieodzowny znak, iż i z nim trwają negocjacje na temat koalicji.
Nowy stary rząd?
Co to znaczy w praktyce? To, iż Holandią rządziłaby identyczna koalicja co dotychczas. Czyżby więc wszyscy zdymisjonowani, odchodzący ministrowie pozostali na stanowiskach? W przypadku części z nich jest to prawdopodobne. Z drugiej jednak strony na praktycznie całym gabinecie ciąży afera Belastingdienst, więc i nowe twarze byłyby niezbędne.
Nie ma czym się przejmować
Dość ciekawym faktem jest też samo zachowanie polityków. Praktycznie cała scena od prawa do lewa wskazuje, że to faktycznie głupia sprawa, ale nie można za to winić Gert’a-Jan’a Seger’a. Ludzie często zapominają rzeczy z pociągu. Czasem jest to czapka, portfel, innym razem teczka z dokumentami. Taka pobłażliwość może zaś wskazywać na dwie opcje: albo informacje w tym porozumieniu zawarte są już całkowicie nieaktualne, albo porozumienie weszło w taką fazę, iż ujawnienie tych danych już nic nie zmieni i jest niegroźne. W tym wypadku istnieje nawet podejrzenie, że był to celowy "przeciek". Ta druga możliwość wskazywałaby, iż być może w końcu dowiemy się, kto będzie rządził Holandią po marcowych wyborach.