Polski samochód staje w płomieniach

Polski samochód staje w płomieniach

We wtorkowy poranek na ternie rekreacyjnym Vlietland w Leidschendam świadkowie napotkali porzucony samochód. Pojazd stał nieopodal ścieżki rowerowej i z każdą sekundą zmieniał się w coraz większą kulę ognia. Na miejsce oprócz strażaków wezwano też policję, która wszczęła śledztwo w tej sprawie. Wstępne ustalenia wskazują, iż był to samochód na polskich tablicach rejestracyjny. Kto go tam zostawił i dlatego go podpalił?

Strażacy pojawili się, po wezwaniach świadków, około 6 rano. Wtedy to już praktycznie cały pojazd ogarnęły płomienie. Mimo mocnego strumienia wody, jaki ratownicy skierowali na samochód na naszych rodzimych tablicach rejestracyjnych, ognia nie udało się powstrzymać. Po paru minutach z auta został tylko doszczętnie wypalony, kopcący się wrak.

Wypadek?

Jak to się stało, że maszyna stanęła w płomieniach? Jak podał Regio 15, policja przybyła na miejsce tego incydentu odnalazła ślady opon. Te wskazują, iż zjechał z nasypu, ze znajdującej się nieco wyżej ścieżki rowerowej na Meeslouwerweg. Następnie przejechał kilkaset metrów w terenie. Najprawdopodobniej kierowca usiłował wrócić autem na górę, podjazd okazał się jednak zbyt stromy. Gdy próby powrotu na asfalt się nie powiodły, właściciel najprawdopodobniej zdecydował się o porzucenie samochodu.

Pożar

Jazda pod wpływem alkoholu, przyśnięcie za kierownicą, chwila nieuwagi lub zwykła pomyłka. Wszystko to może tłumaczyć fakt, iż auto znalazło się w trawie daleko od asfaltu. Dlaczego jednak samochód stanął w płomieniach? Nie mamy przecież do czynienia z wojną, a mała osobówka to nie czołg, który porzucając, należy zniszczyć, by nie wpadł w ręce wroga. Zresztą w takiej sytuacji wystarczyło iść po pomoc drogową lub poszukać kogoś z wyciągarką w samochodzie terenowym. Auto było więc do uratowania.
Dlaczego więc spłonęło? To pytanie właśnie zadaje sobie policja. Oficerowie sprawdzają, czy nie było to celowe porzucenie. Czy maszyna ta nie posłużyła jako „samochód ucieczkowy” dla przestępców, którzy to, by zatrzeć ślady, podpalili auto.

 

Strzelanina

Opcja ta jest o tyle prawdopodobna, iż zbiega się ona w czasie ze strzelaniną w Hillesluis, na West-Varkenoordseweg około godziny 3:10. Wtedy to nieznani sprawcy (lub nieznany sprawca) otwarli ogień do Holendra. Ostrzelano także zaparkowane tam czarne auto. Skończyło się jednak tylko na strachu i stratach materialnych. Nikt nie został ranny. Sprawcy uciekli z miejsca akcji samochodem. Kilka godzin później znaleziono zaś płonące polskie auto. Czy był to przypadek? To musi ustalić śledztwo.