Polak kierowcą roku w niemieckich autostradach
Mamy do Państwa pewien apel. Rozumiemy, że wielu z nas ma ukrytą potrzebę bycia sławnymi. Jadąc jednak do Królestwa Niderlandów, nie bierzmy przykładu z pewnego naszego rodaka. Owszem mężczyzna stał się sławny w Niemczech, zdobył nawet tytuł kierowcy roku. Niestety w kategorii bezczelność.
Niemieckie autostrady
Niemieckie autostrady słyną z tego, iż przynajmniej w teorii nie ma na nich ograniczeń prędkości. W praktyce te pojawiają się częściej, niż można się tego spodziewać. Mimo to jednak Niemcy potrafią tam jeździć szybko a do tego bezpiecznie. Wszystko dlatego, iż respektują oni przepisy i szanują pewne pisane i niepisane zasady. W kraju naszego zachodniego sąsiada dyscyplina to podstawa. W pewnym momencie ta niemiecka dyscyplina spotkała się z polską fantazją i to był szok dla obywateli naszego zachodniego sąsiada.
Wypadek
Co się stało? W minionym tygodniu doszło do wypadku na autostradzie A73 na terenie powiatu Bamberg w Bawarii (dlatego też możemy odetchnąć, iż nie był to raczej nikt jadący do pracy w Holandii). Po wypadu autostrada została zablokowana, więc kierowcy posłusznie utworzyli korytarz życia, tak by służby ratunkowe mogły spokojnie przejechać środkiem autostrady, by jak najszybciej dotrzeć do poszkodowanych.
Polak
Szybko jednak okazało się, iż z owego korytarza nie skorzystała tylko straż pożarna, policja czy pogotowie. Zszokowani Niemcy widzieli jak środkiem autostrady, zamiast posłusznie stać na poboczu, jedzie samochód na polskich tablicach rejestracyjnych. Prowadzący go kierowca postanowił skorzystać z okazji i ominąć korek jadąc drogą przygotowaną dla służb ratunkowych.
"Blid"
O sprawie napisał niemiecki "Bild", który zamieścił również nagranie naszego rodaka, na którym widać nawet jak wóz strażacki musi zjechać mu z drogi.
„Nieznany kierowca w samochodzie z polskimi numerami rejestracyjnymi skorzystał z pasa awaryjnego w kierunku Norymbergi między węzłami Bamberg Süd i Hirschaid, aby szybciej przedostać się przez korek za karetką. Pokazują to zdjęcia zrobione przez reportera na miejscu zdarzenia, który jako pierwszy poinformował o incydencie”, pisze „Bild” cytowany przez redaktorów Wprost.
Wyświetl ten post na Instagramie
Daleko nie ujechał
Na szczęście historia ta kończy się happy-endem. Jak bowiem się okazało, nasz rodak daleko nie ujechał. W pewnym momencie jadącego pasem awaryjnym Polaka zatrzymali strażacy i zmusili go do ustawienia się grzecznie na poboczu. To jednak nie wszystko. Nasz rodak musi się również liczyć z mandatem w wysokości 240 euro. Po tak medialnej sprawie, nie ma bowiem szans, by niemiecka policja przymknęła na to oko. Kierowca więc najprawdopodobniej już niedługo dostanie list z nakazem zapłaty grzywny.
Nie kozacz
Warto pamiętać, iż od pewnego czasu w Polsce również obowiązkowe jest utworzenie korytarza życia. Kierowcy, którzy zlekceważą te przepisy, wprowadzone pod koniec 2019 roku mogą liczyć się z mandatem w wysokości 500 zł i 12 punktami karnymi. Nie ma więc co kozaczyć i cwaniakowaci, by jechać szybciej. Warto bowiem pamiętać, iż nie tylko można dostać grzywnę. Przez takie nasze działania służby ratownicze mogą nie zdążyć, a to może oznaczać, iż będziemy mieć czyjeś życie na sumieniu.
Źródło: Wprost.pl