Polska ma problem i to o wiele niż Holandia

Polska ma problem i to o wiele niż Holandia

Wielokrotnie na łamach naszej strony pisaliśmy o tym, że Królestwo Niderlandów nie może obyć się bez migrantów. O tym, iż w kraju nie ma zastępowalności pokoleniowej i rdzennych Holendrów jest coraz mniej. Najnowsze dane zaprezentowane przez Eurostat nie pozostawiają złudzeń. Holandia ma kłopoty, Polska jest jednak w dużo gorszej sytuacji.

W marcu Eurostat opublikował najnowsze dane na temat dzietności w krajach Unii Europejskiej. Ich wyniki nie są zbyt optymistyczne dla całej wspólnoty. Dla naszej ojczyzny również przyszłość nie maluje się w jasnych barwach. Jesteśmy na czwartym miejscu od końca jeśli chodzi o dzietność, czyli liczbę dzieci, którą kobieta średnio rodzi przez całe swoje życie.

źródło: https://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php?title=Fertility_statistics#France_with_the_highest_and_Malta_with_the_lowest_total_fertility_rate_in_2022

Wyniki

Wyniki mówią same za siebie. Średnia dzietność na terenie Unii Europejskiej w 2022 roku wyniosła 1,46 dziecka. Jest to wartość o 0,07 niższa niż przed pandemią, kiedy to dane w 2019 roku wskazywały na 1,53 dziecka na rodzinę. Najlepsza sytuacja jest obecnie we Francji, gdzie dane mówią o 1,79 dziecka na parę. To jednak również nie oznacza nic dobrego. Rolę odgrywa tu bowiem brutalna matematyka. Dwie osoby „tworzą” mniej niż dwójkę dzieci. Nie „produkują” więc wystarczającej liczby następców, by nawet zastąpić siebie w następnym pokoleniu, nie mówiąc tu już o przyroście naturalnym.

 

Holandia

Królestwo Niderlandów, które od wielu lat boryka się z problemem zastępowalności pokoleniowej, które musi ściągać migrantów do pracy i w którym jest więcej wakatów niż chętnych pracowników, może pochwalić się wynikiem na poziomie 1,49. To zaś oznacza, iż ich problemy gospodarcze są praktycznie nierozwiązywalne bez zwiększenia liczby urodzeń. Holenderskie pary nie chcą mieć jednak więcej dzieci. Wszystko z racji pogoni za karierą, problemami z opieką przedszkolną, czy choćby brakami mieszkań, by rodziny miały gdzie się wprowadzić. Jeśli więc rząd nic nie zrobi, migranci zarobkowi i azylanci będą dalej niezbędni.

 

Polska

1,49 dziecka w Holandii to jednak bardzo dobry wynik w porównaniu z tym jaki prezentuje Polska. Nasz kraj ma jeden z najniższych wskaźników dzietności w UE - 1,29. Gorzej niż nad Wisłą jest tylko na Litwie (1,27) Włoszech (1,24) Hiszpanii (1,16) i Malcie gdzie wynosi on zaledwie 1,08. Niski wskaźnik dzietności Polski to jednak nie wszystko. Dane pokazują, iż mimo niskich wyników, wartość ta spada na przestrzeni lat. Od ostatniego badania zmniejszyła się ona o 0,15 dziecka.

źródło: https://ec.europa.eu/eurostat/statistics-explained/index.php?title=Fertility_statistics#France_with_the_highest_and_Malta_with_the_lowest_total_fertility_rate_in_2022

Będzie gorzej

W Polsce jest więc źle, ale wiele wskazuje, iż będzie jeszcze gorzej. Prezentowane obecnie wyniki dotyczą 2022 roku. To zaś oznacz iż skutki drożyzny i wysokiej inflacji w kraju jeszcze nie są tutaj ujęte. Analitycy wskazują więc, iż dane z 2023 będą jeszcze gorsze, chyba że uratują nas wtedy uchodźcy z Ukrainy. Ich dzieci urodzone w Polsce zostaną wliczone do puli.

 

Zmiana kulturowa

Co więc można z tym zrobić? Mówiąc kolokwialnie „wziąć się do roboty”. Socjologowie wskazują tu jednak na jeszcze inną kwestię. Zmienia się model rodziny. Jeśli pary decydują się na dzieci to, to najczęściej jest to tylko jedno. W efekcie kraje takie jak, np. Francja czy Belgia, gdzie występuje duży odsetek ludności pochodzenia afrykańskiego, czy arabskiego, zyskują. Tamtejsza kultura promuje wielodzietności i osoby te, mimo zmiany państwa, nadal się tego trzymają. W efekcie, gdy np. francuska para ma 1 dziecko, to mieszkający nieopodal Marokańczycy mają już ich trójkę. Podobny mechanizm występuje też w Rumunii, gdzie wysoką dzietnością szczycą się ludzie romskiego pochodzenia.

 

Źródło:  forsal.pl