Polska furgonetka wpada do kanału, kierowca ginie
Holenderskie kanały znów pochłonęły kolejną ofiarę. Tym razem wiele wskazuje na to, iż był to nasz rodak. W nocy z 18 na 19 lutego, kiedy to w Holandii szalał orkan Eunice, na Rietveld w Woerden furgonetka zjechała z drogi, przewróciła się i wpadła do pobliskiego kanału. Kierowcy nie udało się uratować.
Furgonetka tonie w kanale
Do tragicznego wypadku doszło najprawdopodobniej około 4:30 w sobotę. Przyczyna wypadku, jak wskazują służby ratownicze, nie jest jeszcze znana. Jak mówią funkcjonariusze, pojazd z polską tablicą rejestracyjną, wypadł z drogi, przewrócił się i wylądował w rowie. Badanie miejsca zdarzenia nie wykazało, by w sprawę były zamieszane osoby trzecie. Na drodze nie było śladów kolizji z żadnym innym pojazdem. Możliwe więc, iż kierowca zasnął za kierownicą, nagle źle się poczuł czy na drogę wyskoczyło mu jakieś zwierzę, na skutek czego podczas gwałtownego manewru auto wpadło w poślizg i wpadło do wody. Możliwe również, iż kierowca nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze lub został zaskoczony przez nagły podmuch silnego wiatru z racji szalejącego orkanu i nie utrzymał auta na jezdni.
Akcja ratownicza
O zdarzeniu służby ratownicze powiadomili świadkowie widzący zatopione auto. Na miejsce natychmiast przybyło pogotowie policja i nurkowie straży pożarnej. Tym ostatnim udało się wydobyć z wody ciało mężczyzny. Był on już martwy. Nurkowie przez długi czas szukali jeszcze w wodzie ewentualnych pasażerów furgonetki. Nikogo takiego nie znaleźli. Nie znaleźli również w samochodzie śladów mogących świadczyć, iż ktoś taki podróżował tym pojazdem.
Śledztwo
Policja znalazła przy ofierze dowód osobisty. Nie informuje jednak o personaliach ofiary. Wynika to z procedury, która nakazuje w pierwszej kolejności skontaktowanie się z rodziną, najbliższymi, krewnymi zmarłego. Wszystko po to, by ci nie dowiedzieli się o śmierci syna/ojca/brata z mediów. Dopiero potem, jeśli rodzina wyrazi zgodę, dane lub ich część jest upubliczniana. Nie ma więc 100% pewności, iż kierowcą był nasz rodak. Kto jednak mógł prowadzić polską furgonetkę?
Po zakończonej akcji ratunkowej na drodze przez dłuższy czas pracowały służby zajmujące się wyciągnięciem wraku, co zaowocowało zamknięciem Rietveld w obu kierunkach.
Przeklęte miejsce?
Kierowca furgonetki nie jest pierwszą ofiarą Rietveld i znajdującego się obok drogi kanału. Odcinek N458 między Woerden i Nieuwerbrug często był świadkiem ludzkich tragedii. Ostatni wypadek śmiertelny miał tam miejsce w grudniu ubiegłego roku. Wcześniej zaś na trasie tej, w marcu 2020 roztrzaskał się motocyklista. Jak wskazują jednak służby drogowe, w odcinku nie ma nic złego. Jest on równy i dobrze oświetlony. Problemy może sprawiać tylko lekki łuk, na którym wielu kierowców jedzie nieco zbyt szybko, to zaś powoduje, iż wypadają z drogi i na przykład toną we wraku swojego pojazdu. Jest to jednak tylko ich wina. Miejscowa społeczność ma jednak dość ofiar i od dłuższego czasu domaga się, aby postawić tam bariery ochronne. Drogowcy jak i samorządowcy nie robą jednak nic w tym zakresie. Być może kolejna ofiara śmiertelna coś w końcu zmieni.
Źródło: Ad.nl