Polscy stoczniowcy jako pierwsi do zwolnienia w Holandii?
Gdy upadł polski przemysł stoczniowy, wielu naszych rodaków szukało i znalazło zatrudnienie w Holandii. Tamtejsze zakłady z otwartymi rękami przyjęły polskich ekspertów dysponujących wieloletnim doświadczeniem. Niestety obecnie nawet i holenderskie stocznie zaczynają borykać się z problemami. Międzynarodowy gigant Royal IHC szykuje zwolnienia. Pracę w Holandii stracą setki osób.
Przemysł stoczniowy na skraju zapaści
Niderlandy, kraj wydarty morzu, nie jest tylko „portem Europy”. W krainie tulipanów działa również przemysł stoczniowy. Niestety jak wskazują najnowsze wiadomości z Holandii, ta gałąź przemysłu właśnie dostaje zadyszki. W komunikacie prasowym przedstawionym w czwartek Royal IHC zaprezentowała tegoroczną sytuację finansową. Gigant wskazuje na obroty na poziomie od 600 do 700 milionów euro. Może się to wydawać dużo, niemniej jednak w stosunku do 2019 jest to potężny spadek. Wtedy bowiem zyski przekraczały miliard.
Masowe zwolnienia w holenderskiej stoczni
Mniejsze obroty, które również mają utrzymać się w 2021 roku, wymuszają na przedsiębiorstwie restrukturyzację. Ta ma oznaczać nic innego jak zwolnienia. Zakład wskazuje, iż chce się w pierwszej kolejności pożegnać około 600 pracownikami w Holandii i innych krajach, w których ma swoje filie. Jako pierwszych zarząd chce usunąć najstarszych zatrudnionych, którzy mogą przejść na emeryturę, tak by w tych trudnych czasach nie musieli zasilać rzesz bezrobotnych. Później etaty mają zniknąć dla 500 pracowników tymczasowych. Wszystko to ma doprowadzić do sytuacji, w której firma w Sliedrecht skupi się głównie na swoich podstawowych zadaniach związanych z budową statków, pogłębianiem i działalnością konstrukcyjną na morzu. Pozostałe jednostki biznesowe, firmy córki i powiązane bezpośrednio z przedsiębiorstwem zakłady, zostaną sprzedane.
Niepopularna, ale konieczna decyzja
Sytuacja ta zważywszy na kurczenie się rynku pracy w Królestwie Niderlandów, jest co najmniej niepokojąca. Na i tak cierpiący już z powodu kryzysu ekonomicznego rynek wejdzie kolejna grupa bezrobotnych, która z racji na specjalizację swojego zatrudnienia może mieć problemy ze znalezieniem identycznych etatów. Trudno bowiem liczyć na to, iż przemysł stoczniowy wchłonie natychmiast taką rzeszę pracowników. Wie o tym doskonale również prezes Gerben Eggink, który przekazał w komunikacie prasowym, iż zmiany te, choć bolesne i niepopularne są konieczne, by przedsiębiorstwo mogło dalej pracować i by nie zakończyło się jeszcze większą liczbą zwolnień w przyszłości: „Obecnie dostosowujemy organizację do oczekiwanych obrotów i konstruujemy ją w taki sposób, abyśmy mogli skutecznie i elastycznie reagować na ruchy rynkowe. IHC może nadal odgrywać wiodącą rolę w holenderskim przemyśle morskim. W ten sposób zachowujemy unikalną i wysokiej jakości technologię i wiedzę w Holandii".
Sytuacja ta pokazuje również, jak mocno zmieniła się gospodarka na przestrzeni roku. W styczniu bowiem szukano jeszcze nowych rąk do pracy w suchych dokach.