Polka straciła syna, a teraz może jeszcze usłyszeć wyrok skazujący
Polka przeżyła wielką tragedię. Jej dziecko zginęło. Życie maleńkiemu synowi odebrał pies kobiety. To jednak nie koniec koszmaru jaki przechodzi. 34-letnia matka musi stanąć przed sądem. Możliwe więc, iż śmierć syna będzie opłakiwać w zakładzie karnym.
Kobieta, mieszkająca w Emmeloord, miała w tym tygodniu stawić się w sądzie i zeznawać w procesie dotyczącym śmierci noworodka. Maria D. nie pojawiła się jednak w wyznaczonym przez sąd czasie na sali rozpraw. Czyżby uciekła, ukrywała się przed wymiarem sprawiedliwości?
List
Nie. Mimo ponad roku od tych tragicznych wydarzeń kobieta nadal jest w wyjątkowo ciężkim stanie psychicznym. Jej prawnik odczytał przed wymiarem sprawiedliwości list od naszej rodaczki: „Ostatnie kilka dni było bardzo trudne. Tragedia, która nas spotkała, tak mnie zrujnowała, że nie mam już ochoty o tym wszystkim rozmawiać i przez to przechodzić jeszcze raz. Jestem w trakcie terapii i szukam profesjonalnej pomocy, aby móc żyć normalnie. Nie czuję się na tyle dobrze psychicznie, żeby pojawić się osobiście. Przepraszam”.
Tragedia
Kobieta nie chce mówić o tym co stało się 24 sierpnia ubiegłego roku. Wtedy to pies kobiety, Bandi będący krzyżówką pitbulla i amerykańskiego staffordshire teriera zaatakował leżącego na kanapie, w mieszkaniu przy Staalstraat, syna kobiety. Czworonóg kilkukrotnie ugryzł dziecko.
Matce udało się odebrać psu dziecko i zabrała je do szpitala w Emmeloord. Lekarze starali się zrobić wszystko, by uratować życie niemowlaka. Obrażenia były jednak zbyt poważne. Syn 34-latki zmarł po kilku godzinach. Psa uśpiono kilka tygodni później.
Prokurator
Ogromna tragedia, trauma dla matki. Potężny cios dla rodziny i sytuacja, której nikt nie chciałby przeżyć. Wszyscy współczuli kobiecie straty syna. Prokuratura jednak oprócz współczucia zdecydowała się przyjrzeć sprawie i dopatrzyła się w niej zaniedbań ze strony Polki. Dochodzenie wykazało, iż jej pies był znany ze swojej agresji. Chodził na spacery po okolicy w kagańcu. Wcześniej już miał ponoć miejsce incydent, w którym rzucił się na człowieka z zębami. W efekcie prokuratora uważa, że kobieta tego feralnego dnia powinna bardziej pilnować czworonoga i swojego dziecka.
Przesłuchanie
W efekcie sprawa Marii. D. trafiła na wokandę. Podczas procesu sąd i prokurator wskazali, że przesłuchanie kobiety jest niezbędne i musi się ona pojawić na rozprawie. „Rozumiemy, że to dla niej ogromne obciążenie, ale uważamy, że jej obecność jest ważna dla starannego przebiegu rozprawy i tej sprawy” – przekazał skład sędziowski.
Nie
Adwokat kobiety nie chce się na to zgodzić. Uważa, że to zbyt duże obciążenie dla matki. „Jeśli klientka będzie musiała przyjść, jej zeznania nie będą inne. To nie jest tak, że ona nie chce przyjść do sądu, ale po prostu nie może. Nawet ja nie mogłem omówić tej sprawy z nią właściwie. Miała napady płaczu i problemy z hiperwentylacją, jej emocje były całkowicie rozchwiane” – przekazał prawnik.
Słowa te jednak nie zmienią decyzji sądu o przesłuchaniu i jeszcze w tym roku będzie musiała pojawić się na sali rozpraw.
Źródło: AD.nl