Politycy D66 wstawiają się za Polakami

Polityk partii D66 Steven van Weyenberg wstawia się za polskimi pracownikami tymczasowymi i składa interpelację skierowaną do Sekretarza Stanu do Spraw Społecznych i Zatrudnienia. Wszystko w związku z rzekomym wykorzystywaniem pracowników z Westland.

Koszmarne warunki

Cała sprawa zaczęła się 30 września tego roku. Wtedy to Omroep West opublikował materiał dotyczący pracy robotników tymczasowych zatrudnionych w westlandzkich szklarniach. Holenderscy reporterzy pokazali w nim swoim rodakom, jak wygląda życie pracowników z Europy Wschodniej, którzy przyjeżdżają do Holandii na kontrakty. Obraz ten mocno odbiegał od obiegowej opinii, mówiącej, że nasi rodacy wraz z Bułgarami, Rumunami czy Litwinami tylko piją i awanturują się w Niderlandach, uprzykrzając życie rodzimym mieszkańcom.

Dziennikarze pokazali smutną rzeczywistość, w której niektórzy pracownicy są zmuszani do pracy 16 godzin dziennie. Mieszkają w ciężkich warunkach, w brudzie i tłoku. Za pięcioosobowy pokój każdy z mieszkańców musiał płacić 100 euro tygodniowo, a rozbity talerz w kuchni czy kapiący kran wiązał się z karą 40 euro potrącaną z wynagrodzenia. Do tego pracownicy zarabiają mało, a firmy pośrednictwa pracy często nie płacą im w terminie lub „zapominają” wypłacać nadgodzin.

To jednak nie wszystko. Reporterzy dotarli do kobiety będącej w zaawansowanej ciąży. Przyszła matka miała problemy zdrowotne z powodu upałów panujących w szklarni. Poprosiła o urlop, agencja jednak nie wyraziła zgody. Pomimo stanu błogosławionego i możliwego zagrożenia ciąży z powodu na ciężkie warunki pracy, odmówiono jej przyznania prawa do urlopu macierzyńskiego. Samowolne zejście ze stanowiska miało zaś równać się zwolnieniu.

 

Reperkusje

Materiał ten wzbudził duże zainteresowanie nie tylko wśród zwykłych Holendrów, ale i polityków. Wielu ludziom po prostu nie mieściło się w głowie, że w tak cywilizowanym, europejskim i postępowym kraju jak Królestwo Niderlandów, mogą się dziać takie rzeczy. Sprawą tą zainteresował się również poseł D66 Steven van Weyenberg. Wysłał on zapytanie do holenderskiego Sekretarza Stanu do Spraw Społecznych i Zatrudnienia dotyczące opisywanej przez Omroep West sytuacji.

 

Polityk chciał wiedzieć, czy to prawda, że kobiecie w ciąży faktycznie zabroniono prawa do urlopu macierzyńskiego. Ponadto poseł chce jasnych wyjaśnień w sprawie dbania o prawa pracowników migrujących. Van Weyenberg domaga się wyjaśnień, czy ludzie ci są świadomi swoich praw, rozpoczynając pracę w krainie tulipanów, czy informacje te są dla nich łatwo dostępne w języku angielskim, jak i własnych językach narodowych.

 

Zmiany w prawie

Poseł D66 zwraca uwagę na jeszcze jeden jego zdaniem kuriozalny fakt. Chodzi mianowicie o kontrole przeprowadzane w agencjach pracy tymczasowej. Van Weyenberg zastanawia się nad ich sensem, skoro są one zapowiedziane i firmy mają czas się do nich przygotować. Mogą więc spokojnie ukryć wszelkie nadużycia i zmusić pracowników do wychwalania pośrednika/pracodawcy pod niebiosa pod groźbą utraty pracy. Polityk chce odpowiedzi, czy nie można zmienić, w tym względzie ustawodawstwa. Stosować niezapowiedzianych nagłych kontroli, wynikających z anonimów i alarmów podnoszonych przez samych pracowników.

Ostatnim elementem interpelacji są wątpliwości co do efektywności pracy parlamentarnej grupy roboczej stworzonej właśnie w celu walki z wykorzystaniem pracowników tymczasowych. Polityk pyta o namacalne efekty jej działalności i to, czy ona faktycznie spełnia swoje zadania, skoro media informują o tak skrajnych przypadkach nadużyć.

 

Na pokaz

Trudno powiedzieć, czy działania posła D66 są podyktowane faktyczną troską o los naszych obywateli, czy chęcią zbicia politycznego kapitału. Być może jest to chęć pokazania się Polonii mogącej w przyszłości głosować na „obrońcę polskich spraw”. Niemniej jednak obojętnie jakimi motywacjami polityk by się kierował, jest to krok w dobrą stronę. Krok do poprawy warunków życia i pracy robotników tymczasowych w Niderlandach.