Policyjne statystyki: prawie 10% wzrost interwencji w sprawie rozchwianych emocjonalnie
Jak podaje Holenderska policja, w 2018 roku o blisko 10% wzrosła ilość interwencji spowodowanych zgłoszeniami o ludziach rozchwianych emocjonalnie i z zaburzeniami psychicznymi.
Ktoś biega w kółko, krzyczy, płacze, trzęsie się czy siedzi w skulonej pozycji na rogu ulicy. Holenderska policja otrzymuje coraz więcej zgłoszeń od mieszkańców miast dotyczących, dziwnych, niezrozumiałych zachowań współobywateli. Wedle przedstawionych wczoraj (21 lutego.2019 r.) danych policji, liczba tego typu interwencji w 2018 roku wyniosła 90 605. W porównaniu do roku 2017 roku zakończonego z wynikiem 83 602, wzrost wynosi 8%, co wpisuje się w zwyżkową tendencję utrzymującą się od 2015 roku, kiedy tego typu zgłoszeń odnotowano tylko niespełna 60 tysięcy.
Świadkowie dzwonią na policję, ponieważ nie widzą innej alternatywy
Kim są „podejrzani”
Jak zauważa policja, w przypadku tych zgłoszeń, rzadko kiedy można mówić o jakimkolwiek przestępstwie lub wykroczeniu. Osobami, do których wzywa się funkcjonariuszy, są najczęściej ludzie, którzy posiadają lekką chorobę psychiczną lub przeżyli bardzo silny stres, załamanie nerwowe czy znaleźli się w sytuacji, w której targają nimi ogromne emocje. Mamy tu więc do czynienia np. z osobami, które przeżyły zawód miłosny, straciły pracę lub odczuwają silną traumę spowodowaną śmiercią kogoś bliskiego, czy mają nerwicę. W takich sytuacjach, gdy emocje biorą górę, człowiek często przestaje zachowywać się racjonalnie. Według statystyk dużo rzadziej trafiają się ludzie, u których jest to stricte działanie celowe, np. studenckie zakłady i bieganie nago po ulicy. Do grupy zdezorientowanych należy również zaliczyć wiele osób starszych, mający początki Alzheimera, demencji i potrafiących często zagubić się w otaczających ich świecie.
Policja dobra na wszystko?
Jak zauważają funkcjonariusze, wzrostowa tendencja interwencji w sprawach ludzi zdezorientowanych nie wynika bezpośrednio ze wzrostu tego typu przypadków w holenderskim społeczeństwie. Policja wskazuje tutaj na inny bardzo niepożądany trend. Obywatele dzwonią na policje, ponieważ po prostu nie widzą innej alternatywy. Dla przykładu widzą zagubioną osobę starszą, wolą poprosić o pomoc policję, niż samemu podejść do człowieka, porozmawiać z nim i np. pomóc mu znaleźć drogę do domu lub zadzwonić do jego rodziny. Oczywiście nie w każdym przypadku interwencje obywatelskie są wystarczające. Podstawą jest tu bowiem bezpieczeństwo, niemniej jak wskazują funkcjonariusze, wiele przypadków mogłoby się obejść bez ich udziału. Tym bardziej, że w wielu przypadkach widok służb mundurowych, tylko dodatkowo potęguje stres i strach zagubionych.
Widok funkcjonariusza, dla ludzi zdezorientowanych, może oznaczać dodatkowy stres.
Przeciwdziałanie trendom
Policja stara się przeciwstawić temu rosnącemu trendowi. Oprócz akcji uświadamiania obywateli, postulują również o zwiększenie ilości pracowników terenowych dla tak zwanej opieki sąsiedzkiej. Specjaliści ci, z zakresu opieki zdrowotnej i wsparcia, powinni być tak samo, jak funkcjonariusze dostępni 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Personel ten mógłby być powiadamiany przez lokalną społeczność i zawczasu, dzięki znajomości psychologii niwelować niepokoje, zanim sytuacja się zaogni.
Funkcjonariusze zaznaczają ponadto, że wprowadzenie całodobowych telefonów zaufania, to krok w dobrą stronę, jednak jest to na chwilę obecną zdecydowanie za mało, by móc skutecznie pomagać tym ludziom zdezorientowanym w ich trudnej sytuacji.