Policyjna poczta pantoflowa ratuje turystów
Jakiś czas temu na wakacje do Królestwa Niderlandów przybyła para turystów z Ameryki Południowej. Ostatnie dni zwiedzania krainy tulipanów zmieniły się jednak dla tej dwójki w koszmar. Z racji tego co działo się w ich domu, musieli nagle wrócić. Niestety pojawił się problem. Ktoś w hotelu ukradł ich paszporty. Dwójka chciała się zgłosić do ambasady, ta niestety z racji Wielkanocy była zamknięta. Dzięki jednak interwencji holenderskiej policji wszystko zakończyło się szczęśliwie.
Holenderska policja jest nie tylko po to, by wlepiać mandaty, ale przede wszystkim, by pomagać. Tak też było tydzień temu, podczas Świąt Wielkanocnych, kiedy to w potężne problemy wpadła pewna para zza oceanu.
Podstawowa procedura
Kiedy do policjantów zgłosiła się para zrozpaczonych turystów, oficerowie mogli po prostu przyjąć zgłoszenie o kradzieży dokumentów i kazać, im zgłosić się do własnej ambasady we wtorek. Gdyby mundurowi tak postąpili, nikt nie miałby do nich żadnych pretensji. Tak bowiem wygląda procedura, wedle której działają. Widząc jednak, w jak ciężkiej sytuacji znajduje się ta dwójka i że mają już zabukowane bilety na samolot, oficerowie nie mogli się biernie przyglądać.
Poczta pantoflowa
W głowie jednego z policjantów przyjmujących zgłoszenie zrodził się pewien szalony pomysł. Szanse jego powodzenie były nikłe, ale warto było spróbować. Jak przekazał dziennikarzom AD mundurowy, miał on znajomego, który pracował w ambasadzie pewnego azjatyckiego kraju. Gdy przedstawił swojemu rozmówcy sytuację pary, ten powiedział, że zobaczy, co da się zrobić.
Jakiś czas później stróż prawa odebrał telefon, iż ambasada kraju turystów zaprasza ich po dokumenty. Jak to możliwe? Okazało się, iż pracownik ambasady owego azjatyckiego kraju znał kogoś w ambasadzie USA, ten zaś znał osobę pracującą w placówce dyplomatycznej kraju, z którego pochodziła dwójka turystów. Gdy tamtejszy dyplomata dowiedział się o całej sprawie, stwierdził, że nie zostawi rodaków w potrzebie.
Na sygnale
Para więc w towarzystwie policjanta pojechała do ambasady, gdzie w trybie pilnym otrzymali tymczasowe paszporty. To jednak nie był koniec problemów. Dokumenty udało się załatwić, ale czas uciekał. Oficer skontaktował się więc z żandarmerią na lotnisku Schiphol. Marechaussee zgodziło się pomóc i zapewnić turystom szybką drogą odprawy bez czekania w kolejkach. Dzięki temu kilkadziesiąt minut później pod halę odlotów podjechał radiowóz, na który czekali już żandarmi, aby przejąć śpieszących się turystów.
Chwile potem samolot, z tą dwójką na pokładzie, wzbił się w powietrze i para ruszyła w drogę do domu.
Źródło: AD.nl