Policjanci i modlitwa w sklepie
Holenderska policja coraz częściej zajmuje się osobami zdezorientowanymi, niepełnosprawnymi umysłowo. Wiele takich spraw wymyka się standardowej ocenie. To, co jednak odkryli podczas jednej z interwencji, było dziwne nawet dla nich.
Modlitwa
Funkcjonariusze policji zostali wezwani przez obsługę jednego z supermarketów. Wszystko z powodu pewnej klientki. Kobieta była wyraźnie zaginiona, zdezorientowana i najprawdopodobniej straciła kontakt z rzeczywistością i otaczającym ją światem. Tak relacjonował sprawę dyżurnemu kierownik sklepu.
Jak wskazał szef supermarketu, kobieta nie była groźna, nie zaczepiała klientów, nie zrzucała rzeczy z półek. Po prostu w pewnym momencie uklęknęła i zaczęła się modlić przed stanowiskiem z kawą.
Brak kontaktu
Gdy patrol przybył na miejsce, kobieta nadal była pogrążona w modlitwie. Klęczała ze złożonymi rękami. Policjanci próbowali z nią porozmawiać, ale bez skutku, ignorowała ich całkowicie. Jak się jednak okazało, zrobiła tak, ponieważ oni przeszkadzali jej w modlitwie. Gdy skończyła, oficerom udało się z nią normalnie porozmawiać.
Nic złego
Kobieta nie była agresywna w stosunku do policjantów. Jak wskazali, było z nią jednak ewidentnie coś nie tak. Stwierdziła bowiem że to, co robiła, że modliła się w sklepie, jest zupełnie normalne i nie za bardzo wie, co policjanci od niej chcą. Na szczęście dla mundurowych ich rozmówczyni pozwoliła zajrzeć do swojej torebki. Tam funkcjonariuszom udało się znaleźć rozwiązanie całej sytuacji. W dokumentach był zapisany adres jej zamieszkania. Nie było to daleko od supermarketu, więc patrol postanowił odprowadzić kobietę do domu.
Jeszcze dziwniej
Kobieta nie oponowała, więc policjanci udali się na krótki spacer, by odstawić ją do mieszkania. Gdy weszli do środka, zrobiło się jeszcze dziwniej. W domu modlącej się kobiety wszędzie były pieniądze. Pliki banknotów znajdowały się na stole, na parapecie. Banknoty o nominale 10 euro ułożone w stosiki były pospinane gumką.
O co tu chodziło? Oficerowie nie mieli pojęcia. Również sama odprowadzona nie chciała za bardzo mówić. Zresztą, jak wskazali policjanci, trudno było uzyskać od niej jakiekolwiek sensowne informacje. Patrol chciał skontaktować się z jej krewnymi, licząc, iż być może oni wiedzą coś więcej. To się jednak nie udało. Z racji zaś, iż policjanci nie podejrzewali, iż gotówka ta może pochodzić z jakiegoś przestępstwa, nie mogli nic zrobić. Po prostu pożegnali kobietę i wyszli.
Lata
Tak opisuje swój „pierwszy raz” z osobą zdezorientowaną jeden z policjantów, wskazując, iż z roku na rok policja w Holandii mierzy się z coraz większą liczbą takich przypadków. Niderlandzkie społeczeństwo starzeje się. Coraz więcej ludzi ma demencję, alzheimera czy inne choroby otępienne. W efekcie wielu z nich żyje obok nas, ale w zupełnie innym świecie. Przez to coraz więcej policyjnych interwencji tyczy się właśnie ich. Działania te wymagają od policjantów dużo innych umiejętności,niż typowe łapanie przestępców. Tu nie liczy się szybkość, zwinność czy siła fizyczna, a zrozumienie, empatia i umiejętność dotarcia do takiej osoby. Wejście w jej świat.
Może się wydawać, iż działania tego typu nie przynoszą chluby. Niemniej jednak często jest to ratowanie życia. Odprowadzenie takiej osoby do domu, czy kontakt z jej rodziną może bowiem sprawić, iż taka zdezorientowany/zdezorientowana nie zaginie, nie wpadnie pod samochód gdzieś na autostradzie czy drodze szybkiego ruchu. Owszem nie jest to może tak widowiskowe, jak pościgi za przestępcami. Ale jak mówią doświadczeni oficerowie „świeżakom” to cześć ich pracy. Pomaganie zaś ludziom jest ich obowiązkiem.
Źródło: AD.nl