Autobus widmo i 51 pasażerów pędzących na spotkanie z przeznaczeniem
W nocy z piątku na sobotę funkcjonariusze policji zatrzymali na autostradzie A2 w pobliżu Born, w Limburgii autobus widmo z 51 pasażerami na pokładzie. Mimo, iż zbliżało się Halloween, nie były to jednak zjawy ani duchy. Niemniej jednak niewiele brakowało, aby kierowca i ludzie na pokładzie pojazdu w takowe się zamienili.
Spookrijder
Kierowca autobusu jak i wszyscy jego pasażerowie, w tym kobiety i dzieci, mogą mówić o ogromnym szczęściu. Zawdzięczają oni bowiem życie przytomności umysłu kierowcy tira. Ten bowiem zauważył autobus w ostatniej chwili i ostrym manewrem, grożącym przewróceniem ciągniętej przez siebie przyczepy, zdołał ominąć pojazd wiozący pasażerów, który chwilę później zatrzymał się na lewym pasie autostrady. Kilka sekund po tym wydarzeniu numer alarmowy 112 w dyspozytorni w Limburgii rozgrzał się do czerwoności. Wszyscy informowali o spookrijderze, pojeździe widmo, maszynie, która jedzie pod prąd autostradą.
Kierowca autobusu z 51 pasażerami na pokładzie jechał pod prąd autostradą A2.
Ani sekundy do stracenia
Po informacji o autobusie jadącym pod prąd w rejon, w którym się znajdował, wysłano wszystkie okoliczne patrole autostradowe. Radiowozy zatrzymały się wokół autobusu, by migającymi światłami ostrzec innych uczestników ruchu przed niebezpieczeństwem. Funkcjonariusze policji zablokowali cały lewy pas i skierowali ruch na prawy i pas awaryjny, tak by nie powodować spowolnienia ruchu. Było to jednak działanie tylko tymczasowe. Po dłuższej chwili zapadła decyzja o całkowitym zamknięciu A2 na kilkanaście minut. Wszystko po to, by pozwolić autobusowi zawrócić, tak by mógł jechać w dobrym kierunku.
Igranie z losem
Kierowcę autobusu, który wjechał pod prąd na autostradę, zatrzymała policja. Mężczyznę czeka najprawdopodobniej oprócz dyscyplinarnego zwolnienia również sprawa karna za spowodowanie zagrożenia w ruchu lądowym. Policja przyznaje bowiem, iż spotkała się z czymś takim po raz pierwszy. Owszem zdarzało się spotykać spookrijder’ów prowadzących samochody osobowe. Ludzi, którzy bardzo rzadko jeżdżą po autostradach i po prostu się gubią lub są pod wpływem środków odurzających, ewentualnie chcą w ten sposób zakończyć swoje życie. Autobus wypełniony pasażerami to jednak dla stróżów prawa przerażająca nowość. Jak kierowca, który odpowiadała za zdrowie i życie 51 osób na pokładzie, mógł dopuścić się tak niebezpiecznego manewru?
Gdyby wspomnianemu już tirowi nie udało się wyminąć autobusu, 40 tonowa maszyna wbiłaby się w niego czołowo. To zaś mogłoby się zakończyć dziesiątkami zabitych i rannych.