Policja szturmuje campus Uniwersytetu w Amsterdamie

Policja szturmuje campus Uniwersytetu w Amsterdamie

W nocy z poniedziałku na wtorek funkcjonariusze stołecznej policji, przy wykorzystaniu ciężkiego sprzętu, zakończyli nielegalny protest na terenie campusu Uniwersytetu w Amsterdamie (UvA). Zatrzymano około 140 osób protestujących przeciw wojnie i działaniom Izraela w Strefie Gazy. Prokuratura chce wobec nich wyciągnąć sankcje karne.

Protest

Studenci i propalestyńscy działacze rozbili obozowisko namiotowe na terenie UvA, by zaprotestować i zwrócić uwagę opinii publicznej na to co robi Izrael w Strefie Gazy. Na to jakich, ich zdaniem, zbrodni przeciwko ludzkości tam się dopuszcza. Protest ten uznano jednak za niezgodny z prawem. Dlatego też w nocy na miejsce przybyła policja z ciężkim sprzętem. Oficerowie około północy zwrócili się do protestujących, by ci opuścili teren zgromadzenia – obozowiska. Wielu demonstrantów jednak nie posłuchało.

 

Pacyfikacja

W efekcie około godziny 2:30 decyzją prokuratury policja rozpoczęła pacyfikację obozowiska. Policja weszła na teren „pola namiotowego” i zaczęła zatrzymywać studentów i aktywistów, wyprowadzając, a czasem wręcz wynosząc ich do autobusów. Akcja trwała do godziny 4 w nocy. Wtedy to ostatni protestujący znaleźli się w podstawionych na żądanie policji autobusach. Ludzie ci trafili na komisariaty, gdzie zostali spisani. Większość około 140-osobowej grupy została później wypuszczona. W celach pozostali jedynie ci, których nie można było wylegitymować. Nie oznacza to jednak, iż prokuratura nie będzie ścigać wszystkich uczestników.

Bezprawne

Dlaczego prokuratura ma karać  uczestników demonstracji na campusie, skoro np. wybryki aktywistów z XR dotyczące blokad autostrad są ignorowane? Prokuratura widziała w tym wtargnięcie i przebywanie na cudzej posesji bez zezwolenia. Prawnik Willem Jebbink, który reprezentuje wielu aresztowanych, ma jednak inne zdanie w tej sprawie. „Naruszeniem spokoju jest przebywanie na cudzej posesji wbrew woli prawowitego właściciela i jest to karalne, ale nie wtedy, gdy dotyczy działek w pobliżu budynków przeznaczonych na usługi publiczne” – wskazuje adwokat na łamach AD, dodając, iż teren uniwersytetu jest właśnie takim obszarem.

Burmistrz katem?

Adwokat nie rozumie też działań władzy. „Burmistrz Halsema mocno uderzył demonstrantów popierających Gazę” – mówi dodając, iż zamiast pacyfikować protestujących, powinien ich chronić, Demonstracja była bowiem w 100% pokojowa. Można więc powiedzieć, iż przekroczył on swoje kompetencje.

Ochrona

Ludzie w propalestyńskim obozie namiotowym na campusie uczelni zachowywali się pokojowo. Mimo owego pacyfistycznego charakteru grupa cały czas znajdowała się pod nadzorem policji. Nadzór ten dziwnym trafem przepuścił grupę około 10 mężczyzn, która była skrajnie wrogo nastawiona do demonstrantów i dążyła do konfrontacji z nimi. Zaczęli oni rzucać fajerwerkami i atakować protestujących. Co spowodowało, iż część propalestyńskich aktywistów uciekła z miasteczka namiotowego. Dopiero po dłuższej chwili aktywiści skrzyknęli się i broniąc się, wyrzucili zadymiarzy. Obrona ta dla władz była jednak pokazem agresji protestujących.

Powiązania

Dla niektórych wydaje się to dziwne. Dlaczego policja mimo izolacji protestu wpuściła grupę awanturników, czemu od razu nie ruszyła na pomoc aktywistom i dlaczego to finalnie broniących się na campusie ludzi burmistrz nazwał agresorami? Policja nie komentuje za bardzo tej sprawy. Jej rzecznik wskazał jedynie, iż prowadzone jest obecnie dochodzenie dotyczące zajść na terenie uczelni.
Pewne nieprawidłowości widzi też Holenderskie Stowarzyszenie Dziennikarzy, które twierdzi, iż policja wyprosiła reporterów, a oficerowie utrudniali im pracę. Tak jakby chcieli zminimalizować wiedzę opinii publicznej o tym incydencie. Wszystko to wydaje się niektórym dość dziwne.

Sytuacja w Amsterdamie może wydawać się kontrowersyjna. W ostatnim czasie stała się ona jednak normą. Podobne protesty w USA również były bardzo ostro i brutalnie tłumione przez tamtejsze władze. Tak jakby grupy propalestyńskie nie mogły wyrażać poparcia dla ludzi ze Strefy Gazy. Jest to więc pewien rozdźwięk. Z jednej bowiem strony państwa UE i USA coraz częściej widzą, iż Izrael postępuje zbyt brutalnie, z drugiej jednak, gdy mówią o tym ludzie, obywatele nie pozwalają na takie protesty, tłumiąc je w zarodku.

 

Źródło:  AD.nl