Policja strzelała za wcześnie?

Porwanie w wykonaniu nastolatków

Wracamy do sprawy zdesperowanego Afgańczyka, który został postrzelony przez policjantów. Wiele osób uważa, iż oficerowie zbyt szybko pociągnęli za spust. Czy to prawda, trzeba poczekać na wynik oficjalnego śledztwa. Już jednak teraz policyjny związek zawodowy ANPV mówi, iż doszło do karygodnej wręcz sytuacji. Co takiego się stało?

Zastrzeżenia związkowców

Związkowcy, opisując wydarzenie z nożownikiem, używają takich słów jak „niezrównoważone”, „nieodpowiedzialne” i nie chodzi tu bynajmniej o zachowania przybysza z Bliskiego Wschodu, a działania tamtejszej komendy policji. Do akcji został bowiem wysłany patrol składający się z trzech osób. Ta dziwna liczba oficerów wynika z faktu, iż dwóch z nich było „świeżakami”, będącymi na przeszkoleniu kadetami, przyjętymi do policji zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Osoby nieznające więc zbyt dobrze procedur i nieposiadające jeszcze odpowiednich nawyków i doświadczenia stanęły przeciwko uzbrojonemu desperatowi z nożem, który być może nawet chciał popełnić samobójstwo w taki sposób. Trzeci oficer, mimo iż oficjalnie już będący policjantem po szkoleniu, sam miał jeszcze „mleko pod nosem” i wedle opinii związkowców mógł nie zapanować nad sytuacją. Zdaniem członków ANPV trójka ta została po prostu „rzucona lwom na pożarcie”, z tego też względu doszło do tragedii.

 

Złamanie przepisów

Związek zawodowy wysuwa tezę, iż gdzieś doszło do zaniedbania lub ktoś przeszacował możliwości kadetów. Jak wskazuje dziennikarzom AD, Xander Simonis, przewodniczący zawodowego związku policyjnego ANPV, trójka ta nie powinna nigdy znaleźć się w jednym radiowozie, nie mówiąc już o wspólnym wyjeździe do niepoczytalnej, zdesperowanej osoby z bronią białą.

Wiele wskazuje na to, iż doszło to złamania przepisów. „Uczniowie naprawdę mogą pracować tylko pod nadzorem doświadczonego agenta” – mówi przewodniczący związku, dodając, iż owym doświadczonym funkcjonariuszem jest oficer mający za sobą co najmniej rok stażu, a nie kolega, który skończył szkolenie raptem kilka miesięcy wcześniej.
„Tak wiele może się nie udać z niedoświadczonymi kolegami. Muszą przyglądać się starszym kolegom, znaleźć własną drogę i nauczyć się robić to po swojemu. Potrzebują doświadczenia, aby opanować fach. Musisz napełnić ten bagaż (doświadczenia). Nie da się tego zrobić w trzy miesiące”, mówi związkowiec.

 

Kto strzelał?

Jak wynika z pierwszych ustaleń zespołu dochodzeniowego, strzał do mężczyzny oddał nie kadet, a policjant „żółtodziób”. Jeśli faktycznie okaże się, że wpadł on w panikę i skorzystał z pistoletu, zamiast, np. tasera, może zostać pociągnięty do odpowiedzialności.

 

Czemu?

Ewentualna odpowiedzialność poszczególnych oficerów to jedna kwestia. Pytaniem pozostaje, czemu patrol w takim składzie znalazł się na ulicy? Odpowiedzią na nie są braki kadrowe. Policjantów w Holandii jest za mało, więc komendy starają się wprowadzać kadetów, jak najszybciej do służy, tak by załatać grafik. W wielu przypadkach to działa. Młodzi wystawiają mandaty, samym swoim wyglądem uspokajają okolicę. Gorzej, gdy muszą brać udział w sytuacjach kryzysowych. Wtedy to mogą się bowiem one skończyć jak te w Den Hoorn

 

 

Źródło: Ad.nl