Policja strzelała do uciekających Polaków?
Wracamy do sprawy strzelaniny z 25 sierpnia. Wtedy to na De La Reystraat bardzo poważnie ranny został jeden z naszych rodaków. Ofiara ta została wzięta za sprawcę i pomocy udzielono jej na samym końcu. Co więcej, nowe informacje wskazują, iż do bezbronnego Polaka mógł strzelać policjant, a nie niezrównoważony psychicznie Holender.
Szalony fotoreporter
O sprawie szerzej pisaliśmy w osobnym materiale. Dlatego też tutaj tylko w wielkim skrócie. Do auta jednego z naszych rodaków podszedł zdezorientowany człowiek i zaczął wyrzucać rzeczy z bagażnika. Gdy dwóch naszych rodaków chciało go przegonić, ten zamknął się w środku pojazdu. Chwilę potem przyjechała policja i również starała się wyciągnąć Holendra z auta. Ten jednak chwycił za pistolet przypięty do pasa jednego z oficerów i zaczął strzelać. Doszło do strzelaniny. Kule trafiły nie tylko funkcjonariuszy, ale i jednego z Polaków, którzy zaczęli w panice uciekać z miejsca zdarzenia.
Gdy strzelanina ucichła Polacy kulący się za jednym z aut zostali aresztowani. Potraktowano ich jak przestępców. Co w efekcie dało to, iż naszemu rannemu rodakowi udzielono pomocy zdecydowanie zbyt późno. Polak przeżył, ale jego stan był ciężki, zapadł w śpiączkę.
Profilowanie etniczne?
Nie ma wątpliwości, iż sprawcą całego zajścia był Holender. Polacy byli zaś ofiarami, na skutek być może profilowania etnicznego lub rasizmu policjantów, zostali oni potraktowani jak przestępcy i skuci. Sprawę dość szybko wyjaśniono i mężczyzn zwolniono, ale jednak ogromny niesmak i brak zaufania do stróżów prawa (delikatnie mówiąc), pozostał.
Kto strzelał
Niesmak ten może stać się jeszcze większy, ponieważ nieoficjalnie mówi się, iż to policja strzelała do chcących się schować Polaków. To, iż kule wyleciały z policyjnej broni, nie pozostawia wątpliwości. Napastnik wyrwał bowiem funkcjonariuszowi pistolet i strzelił do niego i jego kompana z patrolu. Drugi oficer miał rzekomo odpowiedzieć, również pociągając za spust i tu pojawia się znak zapytania. Doszło do wymiany ognia. Dlatego też prowadzone jest śledztwo mające wskazać które kule, gdzie poleciały. Analiza balistyczna jest niezbędna, by określić czy naszego rodaka trafił pocisk wystrzelony przez policjanta, czy napastnika.
Rykoszet?
Nawet jeśli okaże się, iż naszego rodaka dosięgnął strzał oddany przez oficera, będzie trzeba ustalić, czy był to strzał mierzony. Funkcjonariusz mógł, np. strzelać na ślepo. Pocisk mógł zrykoszetować od bruku lub oficer po prostu nie trafił tam, gdzie chciał i mężczyznę dosięgnęła zbłąkana kula. Spośród tych wszystkich opcji jest jednak też i ta najbardziej ponura, iż mundurowy chciał trafić mężczyznę, ponieważ brał go za jednego z napastników. To wcale nie wydaje się tak nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę, iż funkcjonariusz w jednej chwili znalazł się pod ogromną presją mając obok siebie poważnie postrzelonego kompana i świszczące kule nad głową.
Na wynik dochodzenia będziemy musieli jednak jeszcze trochę poczekać.