Policja musi oddać prawo jazdy pijanemu kierowcy

Policja musi oddać prawo jazdy pijanemu kierowcy

Kierowca został złapany na jeździe pod wpływem alkoholu przez policję. Ta zabrała mu prawo jazdy. Zmotoryzowany delikatnie mówiąc nie był zachwycony z takiego obrotu sprawy i poszedł do sądu. Ten po zapoznaniu się z zeznaniami policjantów i powoda, zdecydował się stanąć po stronie poszkodowanego kierowcy, wskazując, iż działanie oficerów było niedozwolone, a oni sami przekroczyli swoje uprawnienia.

O co w tym wszystkich chodzi? Mężczyzna uznał, iż niesłusznie stracił prawo jazdy po wydarzeniach mających miejsce pod koniec 2023 roku. Nie była to jednak typowa kontrola drogowa. Sprawa była dużo bardziej skomplikowana i przez to najpewniej pogubili się sami policjanci.

 

Na światłach awaryjnych

Pod koniec 2023 roku powód i jego kuzyn siedzieli w samochodzie na Gedempte Gracht w centrum miasta, niedaleko skrzyżowania. Pojazd stał na światłach awaryjnych. W pewnym momencie podjechał do niego patrol policji. Oficerowie stwierdzili, że auto blokuje w tym miejscu ruch i nakazali kierowcy odjechać, by nie powstał zator.

 

Nakaz policji

„Kierowca jednak nadal stał w miejscu i został po raz drugi poproszony, aby odjechał” – przekazał rzecznik policji. Wezwanie to zostało potem powtórzone po raz trzeci przez głośniki. W tym momencie kierowca wreszcie ruszył. Zamiast jednak jechać prosto drogą, wycofał się o jakieś 15 metrów i stanął na poboczu. Działanie to dość mocno zdziwiło oficerów. Kierowca zrobił bowiem nie to, co chcieli. Policjanci więc postanowili porozmawiać z kierowcą.

 

Pod wpływem

Gdy oficerowie podeszli do kierowcy ten „patrzył szklanym wzrokiem” i miał trudności z wysławianiem się. Policja natychmiast poddała go badaniu na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Holender wydmuchał 839 µg/l, co odpowiada stężeniu alkoholu we krwi wynoszącemu 1,93 promila.

Zabrać prawko

W zaistniałej sytuacji patrol natychmiast zabrał kierowcy prawo jazdy, sprawę zaś zgłosił do CBR, która definitywnie pozbawiła go uprawnień. To nie spodobało się kierowcy, który zaczął walczyć o swoje.

 

Sąd policyjny

Pierwszy proces miał miejsce przed sądem policyjnym. Tam kierowca dowiódł swojej niewinności. Owszem był on pod wpływem alkoholu, ale nie prowadził pojazdu. Ten stał z wyłączonym silnikiem na światłach awaryjnych.  „Biorąc pod uwagę wiadomość (nakaz odjechania - red.) od policji, dla podejrzanego nie było innego wyjścia, trzeba było to zrobić. Być może podejrzany mógł wyjść i powiedzieć, że pił. Ale jeśli policja coś powie, trzeba to zrobić. Wniosek: mężczyzna nie podlega karze, został, że tak powiem, <<uwolniony od wszelkich postępowań sądowych>>” - przekazał po rozpatrzeniu sprawy sędzia policyjny.

 

Sąd

Brak mandatu dla kierowcy był jednak marnym pocieszeniem. Nadal nie miał on prawa jazdy, którego potrzebował na co dzień, by móc dojeżdżać do pracy.  Sprawa trafiła więc do sądu administracyjnego. Ten również nie miał wątpliwości „Nie można go winić za to, że na polecenie policji cofnął się samochodem o kilka metrów”.
Sąd nakazał więc zwrot prawa jazdy w trybie natychmiastowym i nakaz pokrycia kosztów sądowych przez CBR.

Źródło:  AD.nl