Policja aresztuje 14 Polaków w Berkel en Rodenrijs?

Polak po 13-latach wraca do ojczyzny i to na długo

Berkel en Rodenrijs, na obszarze znajdującym się kilka kilometrów na północ od Rotterdamu doszło do bardzo dziwnego zdarzenia. Policja aresztowała tam 14 mężczyzn, po tym jak w jednym z domów odnaleziono zwłoki.

Poranne aresztowania

Całe zdarzenie miało miejsce w poniedziałek i stanowi pokłosie odnalezienia ciała mężczyzny w jednym z domów na AH Verweijweg w Berkel en Rodenrijs. Policja bardzo szybko zakwalifikowała to zdarzenie jako przestępstwo. To zaś oznaczało, że wszyscy znajdujący się w domu zostali potencjalnymi podejrzanymi. Lokalna policja (na wniosek prokuratury i sądu) aresztowała w sumie 14 mężczyzn. Mundurowi nie uznają jednak, przynajmniej na chwilę obecną, żadnego z nich za 100% mordercę, ludzie ci są jedynie podejrzanymi (nie mają statusu oskarżonych). Ponadto jest to pewnego rodzaju działanie prewencyjne. Decyzja ta była spowodowana środkami ostrożności, jakie funkcjonariusze i prokuratura postanowili podjąć, by uniknąć mataczenia i zacierania śladów w rozpoczynającym się śledztwie. Wszyscy mieszkańcy zostali więc przewiezieni na komendę.

Dom zaś stał się odgrodzonym miejscem zbrodni. Praktycznie przez cały poniedziałek nieruchomość była dogłębnie badana przez policyjnych techników. Na chwilę obecną funkcjonariusze nie zaprezentowali jeszcze dokładnego raportu z prowadzonego postępowania. Wiadomo jedynie, że ciało zostało znalezione na podłodze w salonie, na parterze budynku.

 

14 mężczyzn aresztowanych w sprawie zabójstwa w jednym z domków w Berkel en Rodenrijs.
Według sąsiadów zatrzymani to Polacy.

 

Zeznania świadków

Wielu mieszkańców głośne dźwięki policyjnych syren wyrwały ze snu. Ludzi przeraziło całe zajście, nie wiedzieli bowiem, co się dzieje. Uważali, że mieszkają w miarę spokojnej okolicy, aż tu nagle kilkanaście radiowozów obstawia jeden mały dom, tak jakby w środku ukrywali się co najmniej terroryści.

Sąsiedzi pytani przez lokalne media mówią, że nie mają zbyt dobrego mniemania o obecnych mieszkańcach budynku przy AH Verweijweg. Wszystko dlatego, że są to klasyczni pracownicy tymczasowi. Domek znajduje się między dwiema szklarniami, w których pracuje część z jego mieszkańców. Ludzie ci pracują ciężko, ale w weekendy potrafią robić się nieznośni, pijąc i wrzeszcząc. Nikt oficjalnie nie wie, jakiej narodowości są pracownicy tymczasowi, jednak wielu lokalnych mieszkańców uważa, że są to Polacy. Świadczyć miałyby o tym często słyszane tam popularne przekleństwo na „K” oraz pojawiające się od czasu do czasu samochody na polskich tablicach rejestracyjnych.

 

Plotki z ulicy

Jest jeszcze za wcześnie by mówić o jakichkolwiek motywach, a nawet o tym, czy faktycznie doszło do zabójstwa. Lokalni mieszkańcy wiedzą jednak już swoje. W poniedziałek rano widziano przed domem kilka samochodów. W tym dwa pojazdy nie należały do pracowników, a do agencji zatrudnienia. Wszystko to zdaniem mieszkańców może wskazywać dwie możliwości. Albo w budynku zamordowali kogoś i panowała zmowa milczenia, którą przerwali agenci pośrednictwa pracy. Ewentualnie to właśnie pośrednik padł ofiarą przemocy. Ludzie ci mogli bowiem chcieć zwolnić i wysiedlić mieszkańców, doszło do kłótni, podczas której komuś puściły nerwy. To jednak tylko domysły i plotki. Na oficjalny raport będzie trzeba poczekać kilka dni.