Polak zmienił życie 24-latki w koszmar
W Bredzie ruszył proces 27-letniego mieszkańca Tilburga, Polaka, który miał rzekomo zgwałcić dziewczynę na tylnym siedzeniu swojego samochodu. Jego ofiarą miała paść 24-latka.
Trauma
Mimo, iż od tragicznych wydarzeń minęło już trochę czasu, na sali rozpraw nadal było widać jakie emocje targają ofiarą. Kobieta starała się usiąść jak najdalej od oskarżonego. Znajdujący się obok niej prawnik miał zaś ze sobą sporą paczkę chusteczek. Widać było bowiem iż wizyta w sądzie i widok sprawcy doprowadziły do tego, iż wspomnienia wróciły i uderzyły z całą mocą. Nie ma się jednak czemu dziwić. Dziewczyna znów stanęła oko w oko z gwałcicielem. Mimo iż w Bredzie była całkowicie bezpieczna, to nadal czuła taki sam strach jak podczas tego feralnego dnia w Tilburgu.
Płacz
24-latka płacząc, opowiedziała wymiarowi sprawiedliwości, co stało się jesienią 2020 roku. Kobieta zwracała się do sądu po polsku, bo podobnie jak jej oprawca przyjechała do Holandii znad Wisły. „Myślę, że strach nigdy mnie nie opuści (…). Trudno mi już komukolwiek zaufać(...). To rana na całe życie, to tak jakby ktoś odebrał mi radosną i szczęśliwą część mnie” – powiedziała przed sądem.
Podejrzany Polak
O zniszczenie życia młodej kobiecie podejrzany jest o trzy lata od niej starszy mężczyzna. Gdy doszło do przestępstwa, mieszkał on z innymi Polakami w jednym z "polskich domków". Mieszkała tam również jego ofiara. 4 października 2020 roku miała miejsce impreza, na którą udał się oskarżony i ofiara ze swoim chłopakiem. Ten ostatni w pewnym momencie opuścił lokal i dziewczyna została bez pary. Wtedy to podszedł do niej przyszły napastnik i wyznał jej, że ją kocha.
Pocałunek
Co było dalej? Zdaniem oskarżonego 24-latka przytuliła się do niego i go pocałowała. Ofiara jednak zaprzeczyła, by tak się stało. Później oskarżony miał iść z ofiarą do parku, by poszukać jej chłopaka. W pewnym momencie dziewczyna (być może z racji spożytego alkoholu), przewróciła się i miała problemy wstać. 27-latek miał wtedy podnieść, położyć ją na tylnym siedzeniu swojego auta, które stało niedaleko i uprawiać z nią seks.
Reakcja
Po tych słowach sędzia chciał wiedzieć, jak na współżycie zareagowała ofiara. 27-latek stwierdził, że nie było żadnej reakcji. Miała zamknięte oczy. Po wszystkim mężczyzna zostawił ja w aucie i wrócił do domu.
Kilka minut później w drzwiach pojawiła się 24-latka. Roztrzęsiona dziewczyna opowiedziała współlokatorce co się stało, co zrobił jej 27-latek. Sprawa została zgłoszona na policję i teraz ma finał w sądzie.
Wyrok
Prokuratura domaga się dla 27-latka kary 36 miesięcy pozbawienia wolności. Oskarżyciel wskazuje, iż by doszło do gwałtu, niekoniecznie trzeba posłużyć się przemocą i zrobić krzywdę fizyczną ofierze. Gwałt to bowiem każda czynność seksualna bez zgody tej drugiej osoby. Jest więc również nią też seks bez zgody, gdy partner/ partnerka jest np. nieprzytomna z powodu odurzenia alkoholem.
Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok 6 lutego.
Źródło: Ad.nl