Polak trafił na dziesięć tygodni do celi
Patryk P., Polak, a zarazem złodziej sklepowy grasujący w Markelo, trafił do więzienia na dziesięć tygodni. Wszystko z racji kradzieży z użyciem przemocy, jakiej dopuścił się pod koniec zeszłego roku w supermarkecie Spar, w Diepenheim. Jego atak okazał się traumatyczny dla właściciela lokalu i jego rodziny.
Owa trauma dotyczy nie samej kradzieży, ale tego, co działo się po niej. W grudniu ubiegłego roku nasz rodak kilkukrotnie kradł towaru z supermarketu Diepenheim. Mężczyzna wynosił ze sklepu jedzenie, piwo i wino. 17 grudnia jego dobra passa jednak się skończyła. P. został złapany za kradzież w Albert Heijn w Hoorn, gdzie próbował wynieść bez płacenia ser, czekoladę i butelkę różowego wina. Niestety dla niego obsługa była czujna i zadziałała szybko. Polak trafił w ręce policji.
Do plecaka
Jak wskazała prokuratura prowadząca sprawę Patryka P., mieszkaniec Markelo działał zawsze w ten sam sposób. Polak początkowo chodził normalnie po sklepie i wkładał rzeczy do koszyka. W pewnym momencie fanty jednak z koszyka znikały i trafiały do plecaka mężczyzny, który próbował się z nimi przemknąć przy kasie.
O mały włos
Jak wspomnieliśmy, Polak został złapany 17 grudnia, przed tym jednak obsługa sklepu w Diepenheim odkryła, iż wynosi on rzeczy bez płacenia. Pracownicy zatrzymali mężczyznę, który okazało się, iż był pod wpływem alkoholu. Doszło do szarpaniny, w której złodziej uderzył pracownika w twarz, dzięki czemu udało mu się uciec. Wydarzenia te stały się punktem wyjścia dla prokuratury, która wskazała, iż to, co zaszło w Spar „miało znaczący wpływ na właściciela i jego rodzinę”, doprowadziło do traumy. Fakt przepychanki sprawił też, iż oskarżyciel nie mówił w tej sprawie o samej kradzieży. Wskazał, iż była to kradzież z użyciem przemocy, za którą migranta należy skazać z całą stanowczością.
Oszczędność
Przeciw Patrykowi P. świadczy również fakt, że przybył on do Królestwa na krótko przed rozpoczęciem swojej złodziejskiej działalności. Mężczyzna ten nie kradł z głodu, nie był też bezdomnym. Jak wykazał prokurator, miał on normalnie pracę i dach nad głową. Zarabiał jednak dość mało. Zamiast więc poszukać lepiej płatnej pracy, zdecydował się, iż ograniczy swoje koszty, kradnąc w sklepach.
Wyrok
Mężczyzna przed sądem przyznał się do pięciu kradzieży. W efekcie sąd skazał go na karę dziesięciu tygodni więzienia. Polak nie trafił jednak do celi. Skazanego nie było podczas ogłaszania wyroku. Obrońca nie był w stanie powiedzieć, gdzie jest jego klient. Mężczyzna zniknął.
Źródło: AD.nl