Polak, poszukiwany europejskim nakazem aresztowania, wpadł w Deventer

Polak po 13-latach wraca do ojczyzny i to na długo

28-letni Polak, aresztowany za próbę włamania w zeszłym tygodniu, w Laan van Borgele, w Deventer może okazać się dużo groźniejszym przestępcą, niż by się początkowo wydawało. Polska wydała za nim europejski nakaz aresztowania.


Doskonały zbieg okoliczności

W ostatnim tygodniu marca 2019 roku, holenderska policja złapała w Laan van Borgele, w Deventer mężczyznę, który jest podejrzewany o kradzieże z ogrodów, altanek oraz domów, w tej dzielnicy mieszkalnej. Mężczyzna ten nie posiadał na terenie Niderlandów stałego adresu zamieszkania, co wydało się holenderskiej prokuraturze dość zagadkowe. Dlatego też wniosła ona o tymczasowe aresztowanie. Przychylił się do tego sąd w Zwolle i nakazał 14 dniowy areszt dla podejrzanego. Prokuratura ma już dostateczną ilość dowodów, by postawić oskarżonego przed „szybkim sądem”, aby maksymalnie skrócić procedurę karną. Dzieje się tak tylko w momencie, gdy sprawa jest łatwa do udowodnienia i znajdują się w niej niepodważalne dowody (jest to nieco podobna procedura jak w polskich sądach 24-godzinnych).

Zatrzymanie Polaka może uspokoić sytuację w Doventer. W ostatnim czasie można było tam mówić o pladze rabusiów. Zakradali się oni na podwórka i do domów. W marcu przestępcy uderzyli tam 8 razy.

Polska chce wydania swojego obywatela

Gdy holenderska policja zatrzymała Polaka, stało się coś, czego nikt na lokalnym komisariacie się nie spodziewał. O mężczyznę, oskarżonego o drobne pospolite przestępstwo, upomniała się Polska. Okazało się bowiem, że za 28 latkiem wystawiony jest europejski nakaz aresztowania. To zaś znaczyło, że policjanci mają do czynienia z o wiele „grubszą rybą”, niż im się początkowo wydawało. Sytuację tę zdaje się potwierdzać również zachowanie holenderskiej prokuratury. Prowadzący sprawę stwierdził tylko, że Polska chce, by przekazano jej przestępcę.  Stwierdził też, że nie wolno mu powiedzieć nic więcej w tej sprawie.

Pospolity rabuś okazał się w rzeczywistości zbiegiem, poszukiwanym europejskim nakazem aresztowania.

Europejski nakaz aresztowania

ENA, czyli Europejski Nakaz Aresztowania wydawany jest przez kraje europejskie w sytuacji, w której skazany prawomocnym wyrokiem ma trafić do więzienia na co najmniej 4 miesiące lub gdy podejrzany jest o popełnienie przestępstwa, za które grozi kara co najmniej roku więzienia. W przypadku, gdy mężczyzna zostanie zatrzymany przez policję, trafia on najczęściej do aresztu. Jego sprawą zajmuje się zaś krajowy sad, który decyduje o ewentualnej ekstradycji. W przypadku Polaków zatrzymanych w Holandii sprawy te podlegają IRC, czyli Międzynarodowemu Centrum Pomocy Prawnej w Amsterdamie. Centrum to z racji zagmatwanej sytuacji w polskim sądownictwie, na początku tego roku odmówiło wydania podejrzanych. Wsyzstko z  powodu możliwości wystąpienia nierzetelności podczas polskiego postępowania sądowego.