Polacy nie oszukali przeznaczenia na A16 w Holandii

Gdy ratownicy przybyli na miejsce zastali widok niczym jak z pewnego znanego hollywoodzkiego filmu. Piątka naszych rodaków trafiła do szpitala po tym, jak ich pojazd został przebity drewnianym palem na autostradzie A16 w pobliżu Zevenbergschen Hoek w Brabancji.

Polskie spotkanie na drodze

Z powodu epidemii i pracy zdalnej milionów Holendrów, ruch na autostradach w Niderlandach mocno zelżał. Drogi są puste. Nie oznacza to jednak, że jeździ się bezpiecznej. Nadal dochodzi do wielu incydentów nawet tych najtragiczniejszych w skutkach. Jeden z nich miał miejsce w piątkową noc na autostradzie A16 w pobliżu Zevenbergschen Hoek w Brabancj. Zderzyły się w nim dwa samochody osobowe. Oba należące do Polaków.

 

Najechanie na tył

Teoretycznie incydent nie był zbyt groźny. Doszło do zwykłego najechania na tył pojazdu. W efekcie obie maszyny doznały lekkich uszkodzeń. Niestety swoje zdobiła prędkość. „Puknięcie” w bagażnik sprawiło, iż kierowca czerwonego golfa stracił panowanie nad kierownicą i wypadł z drogi.

 

Przyszpilony

Golf, którym podróżowało pięć osób, zatrzymał się dopiero kilkadziesiąt metrów dalej na poboczu. Podczas tej jazdy samochód Polaków ściął kilka słupków stojących przy autostradzie, (tych na których wisi siatka zapobiegająca przedostawaniu się dzikiej zwierzyny na drogę). Niestety, dla jadących pojazdem mężczyzn jeden z tych grubych bali drewna przebił przednią szybę i wbił się do środka samochodu pełnego ludzi.

 

Ciężko ranni

Na miejsce zdarzenia wezwano natychmiast pogotowie i policję. Oprócz karetek na miejscu lądował również śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego. Wszystko dlatego, iż stan piątki z golfa był ciężki. Wszyscy doznali obrażeń, a jeden z pasażerów został dosłownie przebity palem i znajdował się w stanie krytycznym.

 

Po pijaku

Przybyły na miejsce służby przebadały także sprawcę całego wypadku. 45-letni Polak był w dobrym stanie, nie licząc szoku, jaki przeżył. Okazało się jednak, iż dosłownie zionie od niego alkoholem. Badanie alkomatem wykazało, iż sprawca miał 1,8 promila alkoholu we krwi. Jest to ponad trzy razy tyle, ile dopuszczają liberalne holenderskie normy. Sprawca niejako z automatu stracił prawo jazdy. Został też zatrzymany. O jego losie zdecydują najbliższe godziny lub dni. Wszystko bowiem zależy od tego, czy pozostali Polacy wyjdą z wypadku bez szwanku, czy też czeka ich trwałe kalectwo.