Początek karnawału w Den Bosch

Początek karnawału w Den Bosch

11 listopada to dla Polaków niemal święty dzień odzyskania niepodległości. Dla Holendrów tegoroczna data miała dwa wymiary. Pierwszym było to, iż tego dnia padł rekord zakażeń COVID-19. Z drugiej jednak strony, gdy RIVM łapał się za głowę, zliczając raporty dotyczące liczby nowych zachorowań, 25 tysięcy ludzi świętowało w Den Bosch początek karnawału w Królestwie Niderlandów. 

Karnawał czas zacząć

W czwartkowe popołudnie ponad 25 tysięcy imprezowiczów bawiło się, tańcząc, pijąc i świętując jedenasty jedenastego, czyli początek karnawału w Niderlandach. Chociaż z racji sytuacji epidemiologicznej imprezy tego typu w wielu miastach zostały odwołane, tak włodarze Den Bosch postanowili zachować tradycję i pozwolić bawić się ludziom.

 

Jak wskazały w czwartek lokalne władze, faktycznie miejscami zrobiło się dość tłoczno i ludzie zapomnieli o dystansie półtora metra. Dlatego też służby starały się skłonić tłum do przeniesienia się w inne części miasta, tak by rozbić duże skupisko mieszkańców na kilka mniejszych odciętych od siebie grupek. Działanie to zakończyło się umiarkowanym sukcesem, ale zdaniem włodarzy wszystko przebiegło całkiem dobrze i nie można mieć powodów do narzekań.

 

Nie ma czym się przejmować

Podobnego zdania jest sam burmistrz. Wskazuje, iż owszem w „Oeteldonk", w czwartek ludzie bawili się w wielu kawiarniach, pubach w centrum, niemniej jednak wszystko odbywało się zgodnie z zasadami. Imprezowicze, aby wejść do lokali lub zamówić piwo w jednym z tamtejszych ogródków piwnych, musieli przedstawić przepustkę koronową w postaci kodu QR. Dokumenty te musieli zaprezentować również goście przybywający do miasta z innych regionów. Władza nie odnotowała incydentów, w których to lokale gastronomiczne obsługiwałyby niewylegitymowanych lub ludzie odmawiali zaprezentowania dokumentów.

 

Nieliczni

Większość imprez inaugurujących karnawał zostało odwołanych z racji na sytuację epidemiologiczną. Dotyczy to zarówno imprez masowych organizowanych w namiotach jak i ich plenerowych wersji. Doskonale to widać choćby w Limburgii, gdzie władze samorządowe, z racji na najwięcej zakażeń w Holandii, odwołały je ze skutkiem natychmiastowym. Również w prowincji Brabancja Północna wiele miast nie zdecydowało się na takie igranie ze zdrowiem i życiem ludzkim. Władze Den Bosch stwierdziły jednak, iż wszystko było przewidziane. Miasto nie zorganizowało centralnych obchodów, by nie kumulować imprezowiczów w jednym miejscu. Do tego otwarło lokale w sposób kontrolowany, pod czujnym okiem służb. Wszystko było więc całkowicie bezpiecznie. Czy aby jednak na pewno? O tym przekonamy się dopiero za parę dni, kiedy to do lekarzy zaczną zgłaszać się osoby z podejrzeniem COVID-19.