Po 80 latach wrócą do domów

bombowiec

Holendrom udało się odnaleźć pochodzący z okresu II Wojny Światowej wrak bombowca Vickers Wellington, należącego do czeskiego 311 dywizjonu bombowego RAF. Pośród pogiętych blach płatowca odkryto również szczątki jego załogi. Czesi po 80 latach wrócą więc w końcu do domu.

rozliczenie podatku z Holandii

Zaginiona maszyna

Podczas II Wojny Światowej nad terytorium okupywanej przez nazistów Holandii znajdywały się trasy nalotów bombowych na cele położone w głębi Trzeciej Rzeszy. W dzień nad Królestwem Niderlandów przelatywały B17 i B24 należące do Ósmej Armii Powietrznej US Air Force. W nocy zaś w niebo wzbijały się maszyny brytyjskiego Bomber Comand, w którego skład wchodziły między innymi polskie i czeskie dywizjony bombowe. Podczas jednego z takich nocnych nalotów, 23 czerwca 1941 roku, wracającego znad Bremy czeskiego Wellingtona dopadł nocny myśliwiec Luftwaffe. Maszyna doznała poważnych uszkodzeń i by ratować życie załoga musiała skakać ze spadochronem. Z sześcioosobowej załogi na nocnym niebie zamajaczył jednak tylko jedna czasza. Lotnik po wylądowaniu na wrogiej ziemi trafił do niewoli.
Co stało się z pozostałą piątką? Uznano, iż zginęli w pożarze maszyny. Dwusilnikowy, średni bombowiec nocny był bowiem konstrukcją metalową krytą płótnem, przez co pożar był dla niego jeszcze większym zagrożeniem niż dla amerykańskich „17”.

Poszukiwania

Było to jednak tylko i wyłącznie domniemanie. Nikt bowiem nie był w stanie powiedzieć, gdzie spadł bombowiec. Tak przynajmniej było do 2019 roku. Wtedy to bowiem władze Niderlandów postanowiły rozpocząć działania mające umożliwić godny pochówek wszystkim zestrzelonym pilotom i lotnikom, którzy spadli z nieba nad Holandią podczas wojny. Jest to dosłownie tytaniczne działanie. Historycy uważają bowiem, iż nad krainą tulipanów spadło 5,5 tysiąca maszyn. W zależności zaś od szacunków, od 30 do 50 procent z nich uderzyło w ziemię razem z załogą na pokładzie. Obecnie Holendrzy szacują, iż na ich terenie nadal znajduje się około 30 nieodkrytych maszyn ze szczątkami lotników.

remains of 5 members of the Czech crew. See also:https://t.co/nOMnbKgmhs pic.twitter.com/BCgmdnolic

— Czech Embassy The Hague (@CzechEmbassyNL) June 4, 2021

Czesi

Właśnie jedną z nich był „ratowany” podczas holenderskiej akcji nieokreślony bombowiec znajdujący się w gminie Hollands Kroon, niedaleko Nieuwe Niedorp. Pierwsze prace wykopaliskowe pozwoliły ustalić, iż jest to brytyjska maszyna. Później zaś pośród szczątków wraku udało się odnaleźć małe fragmenty kości i części garderoby lotników, między innymi kawałek swetra i podeszwę buta. To zaś w połączeniu z danymi historiograficznymi pozwoliło ustalić, iż wrak ten należy do 311 dywizjonu, a pogrzebani wraz z nim to zaginieni Czesi. Wszystkie znaleziska zostały obecnie przekazane do dalszych badań, do laboratorium Służby Ratunkowej i Identyfikacji Królewskiej Armii Holenderskiej (BIDKL), w Soesterbergu. Tam po dokładnych testach zostaną one przekazane krewnym w Czechach.

 

 

Tak wiemy, iż na grafice tytułowej znajduje się "większy kuzyn" Wellington'a - Avro Lancaster, który wraz z maszynami Handley Page Halifax stanowił podstawę RAF Bomber Command.