Plaga szczurów w Holandii
Nie mamy dla Was dobrych wieści. Holenderscy ekolodzy przewidują, iż wkrótce w Holandii pojawi się plaga szczurów. Jeśli władze nie zareagują, w najbliższym czasie gryzonie mogą powodować uciążliwości porównywalne swoim poziomem do tych dostarczanych przez gąsienice korowódki dębówki.
Dyrektor Centrum Wiedzy i Doradztwa ds. Szkodników Zwierząt (KAD) nie ma wątpliwości. W nadchodzących latach szczury będą powodować coraz większe spustoszenie w Niderlandach i staną się tak samo uciążliwe, jak pewne włochate gąsienice.
Włochata plaga
Wydawać by się mogło, iż plaga szczurów to domena średniowiecza, gdzie ssaki te przenosiły zarażone dżumą pchły. Obecnie gryzonie te może nie przyczynią się do pojawienia się czarnej śmierci na Starym Kontynencie, ale mogą być odpowiedzialne za poważne straty materialne. Przykłady działalności tych szkodników podają organizacje rolnicze zrzeszone w LTO. Rolnicy wskazują, iż szczury powodują duże problemy w przypadku hodowli bydła. Zwierzęta po prostu się ich boją. Krowy, które przebywają ze szczurami, odczuwają duży stres i dają mniej mleka. Ponadto gryzonie te niszczą zbiory, nie tylko zjadając ziarno, ale również zanieczyszczają je swoim moczem i odchodami. To zaś zwiększa ryzyko przenoszenia się wszelkiej maści chorób. Ponadto eksperci z LTO i KAD zauważają, iż blisko ¼ pożarów, mających miejsce w gospodarstwach rolnych, spowodowana jest zwarciem instalacji elektrycznej. Do takiego zwarcia dochodzi zaś najczęściej z powodu działania szczurów, które przegryzają kable i obgryzają izolację.
Stały rozwój
Opisane wyżej działania szczurów miały miejsce od zawsze. Niemniej jednak, w ciągu ostatnich lat, stały się one nadzwyczaj problematyczne. Wszystko dlatego, iż jeśli spojrzeć na krzywą rozwoju, zobaczymy, że ogoniastych rozrabiaków stale przybywa. Czemu? To akurat nasza zasługa. W Holandii mieszka coraz więcej ludzi. Kraj ten stał się również o wiele bardziej wielokulturowy. Przyjezdni mają bardzo różne nawyki odnośnie czystości i jedzenia. Część z nich wyrzuca po prostu resztki gdziekolwiek, zamiast umieszczać je w stosownych koszach. Taka sytuacja spowodowała, iż poziom czystości w Niderlandach spadł do tego znanego z przełomu lat 60. i 70. Więcej śmieci to, więcej jedzenia dla gryzoni. Mnogość pożywienia i stosunkowo mała liczba naturalnych drapieżników w miastach i miasteczkach powoduje, iż szczurze kolonie rozwijają się w zawrotnym tempie i dokonują ekspansji na nowe terytoria.
Należy również pamiętać, że gryzonie te doskonale adaptują się do miejskiego otoczenia. Gdy wiele gatunków dzikich zwierząt unika terenów zurbanizowanych. Miasta przyciągają je jak magnes.
Obecne przepisy bardzo często zabraniają użycia trutki na szczury, a ustawodawstwo kieruje się w stronę jej całkowitej delegalizacji. To zaś powoduje, iż wiele gmin traci relatywnie tani i skuteczny sposób walki z tą plagą.
Najpierw musi się pogorszyć
Naukowcy uważają, że aby znaleźć skuteczną metodę walki ze szczurami, ludzie muszą nauczyć się je obserwować i przewidywać ich zachowania. Tak, by zawczasu typować miejsca, gdzie gryzonie mogą się pojawić i wprowadzić tam kontrdziałania. Takie jak np. naprawa kanalizacji, specjalne kartki zapobiegające wydostawaniu się zwierząt, czy czujniki odstraszające te małe ssaki. Do tego jednak czasu wiele zależy również od nas. Do tego, gdzie wyrzucimy niezjedzoną kanapę czy ogryzek. Od tego, czy śmieci z domu włożymy do zamkniętego szczelnie kubła na odpadki, czy wystawimy w worku pod płotem. To niby niewiele, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, iż każdego dnia mieszkańcy Holandii w tak niefrasobliwy sposób wyrzucają łącznie tony jedzenia, nie ma czemu się dziwić, że liczba szczurów stale się zwiększa. Fundujemy im bowiem prawdziwą ucztę i kto wie, czy już niedługo gryzonie te nie rozpanoszą się po niderlandzkich miastach tak jak po Paryżu.