Pijemy coraz więcej do lustra

pijemy coraz więcej piwa

Bardzo ciekawe informacje docierają do nas z kręgu piwowarów. Okazuje się, iż browary zanotowały wzrost sprzedaży złocistego napoju z pianką i nie mówimy tu bynajmniej o sytuacji z ostatnich kilku dni, gdy znów otwarto ogródki piwne. Dane za pierwszy kwartał powodują zdumienie. Czyżby Holendrzy i inni Europejczycy pili na smutno, sami w swoich domach?

rozliczenie podatku z Holandii

Jak podaje konsorcium AB InBev, w pierwszym kwartale 2021 roku sprzedał on znacznie więcej piwa niż w analogicznym okresie 2019 roku, gdy to nikt nie miał nawet pojęcia, iż tak duża pandemia może mieć miejsce w XXI wieku. Co więcej, dane o większym spożyciu pochodzą z miesięcy, w których restauracje i puby w wielu krajach musiały być zamknięte. Nie było więc mowy o wspólnym, weekendowym wyjściu „na browarka”, tak samo jak imprezowaniu z butelką w dłoni podczas domówek. Te też były bowiem nielegalne.

 

Coraz więcej Corony

Wspomniany AB InBev odpowiadający za dystrybucję w Holandii marek takich jak Jupiler, Corona i Leffe sprzedał w minionym kwartale 135,5 miliona hektolitrów piwa. To zaś oznacza, iż nastąpił wzrost o 13,3 procent w porównaniu z 2020, kiedy to pandemia zaczęła pojawiać się w Holandii.  Gdy zaś spojrzymy na całkowicie wolny od wirusa 2019, przekonamy się, że obecnego roku sprzedano o 2,8% więcej tego napoju alkoholowego.  Dane te tyczą się całego świata i obostrzeń na wszystkich kontynentach. Okazuje się więc, iż nawet ograniczenie sprzedaży do godziny 20 w Holandii, czy całkowita prohibicja w RPA, nie powstrzymują ludzi przed sięgnięciem po ten chmielowy napój.

Czemu sięgamy po piwo i inne alkohole?

Czemu coraz więcej Holendrów, Polaków czy, np. Niemców sięga po piwo w czasie pandemii? Odpowiedzi na to pytanie jest kilka i nie ma jednej w 100% poprawnej. Pierwszą jest nuda. Przykładowo wielu mieszkańców Niderlandów spędza czas wolny razem na różnego rodzaju aktywnościach. Gdy są zaś tego pozbawieni, muszą jakoś sami sobie zorganizować czas. Włączony telewizor i piwo na kanapie wydaje się więc dobrym rozwiązaniem. Drugim elementem jest praca zdalna. Człowiek nie musi nigdzie wychodzić. Nie musi więc zbytnio dbać o siebie. Szef bowiem nie poczuję, iż zionie alkoholem lub nie zobaczy przez kamerkę, iż jego pracownik ma kaca. Można więc wypić w tygodniu więcej niż jedno, dwa piwa po pracy. Zresztą, skoro nigdzie nie jedziemy i pracujemy z domu, piwo podczas pracy, gdy nikt nie widzi, też nie zaszkodzi. Wydłuża się więc czas, w którym spożywany jest alkohol. W końcu nie można też zapominać o ludzkiej samotności, popadaniu w marazm, a nawet zachorowaniu na depresję. W wielu tego typu przypadkach ludzie również sięgają po alkohol, licząc, iż zabije on ból samotności.