Pieniądze szczęścia nie dają, czyli batalia o kupon

Pieniądze szczęścia nie dają, czyli batalia o kupon

Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają. Czy to prawda? W przypadku rodziny z Rijswijk wygląda na to, że tak. Ich życie po wygranej na loterii miało zamienić się w bajkę, a stało się koszmarem. Wygrana podzieliła rodzinę i sprawiła, że bliscy kiedyś sobie ludzie najchętniej wydrapaliby sobie wzajemnie oczy. Dlaczego?

Inne znane powiedzenie mówi, że gdy nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. W tym wypadku zaś o bardzo konkretną sumę w wysokości 3,2 miliona euro. Tyle bowiem wynosiła wygrana ze szczęśliwego kuponu. Kuponu, do którego prawa rościło sobie kilka osób. W efekcie zżyta ze sobą kiedyś rodzina zaczęła się spotykać nie przy niedzielnym obiedzie, a na sali sądowej.

 

Kupon

We wrześniu 2023 roku jeden z mieszkańców Rijswijk postanowił kupić kilka losów na loterię. Nie liczył on na wygraną, a jednak, po kilku dniach jeden z nich okazał się wyjątkowo szczęśliwy. Dzięki niemu mógł bowiem zgłosić się po główną wygraną. Pojawił się jednak pewien problem. Jak się okazało, zanim jeszcze nabywca kuponów zaczął cieszyć się ze zwycięstwa, ów szczęśliwy los został przekazany teściowi. Czy też, jak zeznał przed sądem kupujący, jego teść mu go ukradł.

 

Wypłata

W rodzinie pojawiły się więc duże napięcia, chodziło przecież o ogromne pieniądze. Pieniądze, które Staatsloterij (organizator loterii), po krótkim dochodzeniu i analizie sprawy chciał przekazać zwycięzcy, czyli właścicielowi kuponu - teściowi. Jak wskazał organizator, rozpatrzyli oni tę sprawę w granicach rozsądku. Skoro zaś teść miał ten kupon, więc pewnie on należał do niego.
Zresztą jak miał organizatorom powiedzieć teść, który zgłosił się po wygraną w październiku, otrzymał on zwycięski los w prezencie od zięcia.

 

Zięć

Problem w tym, iż dzień później do organizatora zgłosił się wcześniejszy właściciel losu, który stwierdził, iż 80-latek ukradł go mu. Nie było więc wyjścia, sprawa trafiła do sądu.

 

Zerwane więzi

Podczas rozprawy, w postępowaniu uproszczonym, jakie miało miejsce pod koniec ubiegłego roku, zięć wskazał, iż między nim a teściem zostały zerwane wszystkie więzi rodzinne. Tam nabywca losu wskazywał, iż jego teść wydawał mu się bardzo uczciwym człowiekiem, aż nagle staruszek tak go oszukał i okradł. Jest więc mu z tego powodu bardzo przykro, iż członek rodziny wbił mu nóż w plecy.
Dlatego też zięć chciał, aby sąd zabronił loterii wypłaty świadczenia na rzecz teścia.

 

Zgodnie z prawem

Sąd musiał zapoznać się ze stanowiskiem i regulaminem Staatsloterij. Tam zaś stoi jasno, iż płatność może zostać dokonana jedynie na rzecz osoby, która może przedstawić zwycięski los. W tym momencie sędzia wiedział już wszystko.

Wyrok

Wyrok, ogłoszony parę dni temu, mógł być tylko jeden. „Regulamin uczestnictwa w Loterii Państwowej stanowi, że jedynie osoba posiadająca ważny certyfikat uczestnictwa jest uprawniona do wypłaty nagrody określonej w tym certyfikacie” – stwierdził sędzia, tłumacząc wyrok i dodał - „W tym przypadku teść zgłosił się z oryginalnym zwycięskim kuponem”.  Oznacza to więc, iż 80-latek może cieszyć się z wygranej.  Wymiar sprawiedliwości dodał również, iż mimo że sprawa ta nie dotyczyła kradzieży, a tylko tego czy Staatsloterij może wypłacić seniorowi 3,2 miliona euro, uważa, że wersja o kradzieży losu jest mało prawdopodobna. Dla sądu wydaje się wysoce wątpliwe, by 80-latek chciał wziąć do ręki, zobaczyć jak wygląda zwycięski los, a następnie z nim uciec. „Jest mało prawdopodobne, aby człowiek ten, biorąc pod uwagę jego podeszły wiek i ograniczone zdolności motoryczne, był w stanie ukraść zwycięski kupon, wymieniając go na własny, w niezauważony przez mieszkańca Rijswijk sposób” - powiedział sędzia.

 

Co dalej

W teorii Staatsloterij może dalej wstrzymać się z płatnością jeśli istnieją wątpliwości w tej sprawie. W praktyce jednak jest to mało prawdopodobne, z racji orzeczenia sądu. Jeśli jednak zięć rozpocznie postępowanie sądowe przeciw swojemu teściowi, dotyczące kradzieży losu wypłata będzie musiała zostać wstrzymana. Pytanie jednak, czy rodzina jest faktycznie na tyle skonfliktowana, by znów iść do sądu. Niestety wydaje się jednak, iż tak.

 

 

Źródło: AD.nl