„Pełnoletność” w pace dla Polaka za morderstwo rodaka

Mieli wracać do Polski, rozbili się na drzewie

Według holenderskiej prokuratury nikt inny, jak Kamil C. odpowiada za brutalne morderstwo polskiego pracownika migrującego Tomasza, w Berkel en Rodenrijs. W efekcie oskarżyciel domaga się 18 lat więzienia dla Polaka.

Przypomnijmy. Prawie dokładnie dwa lata temu, 8 lipca 2019, w roku domu dla pracowników migrujących na AH Verweijweg znaleziono zakrwawione zwłoki Tomka, polskiego pracownika, który przyjechał do Niderlandów zarobić na godne życie swojej rodziny. Mężczyznę odnaleziono leżącego na kanapie, w którą zdążyły wsiąknąć już litry krwi ofiary. Leżał on tak jakby spał, przykryty kocem. Jego czaszka była jednak rozbita, a mózg zmiażdżony od uderzenia.

 

Motyw

Kto mógł zamordować pracownika w „polskim domku”?  Dość szybko pojawił się możliwy motyw. Tydzień przez zabójstwem, ofiara miała mieć bardzo ostrą scysję z Kamilem C. Ten miał domagać się pieniędzy, które Tomek miał mu rzekomo ukraść. Owy zabór mienia miał skłonić C. do przeprowadzki do innego budynku, by nie mieć już nic wspólnego z T.  Według prokuratora, przeprowadzka ta jednak nie wystarczyła okradzionemu. Miał on wrócić do domu, w którym wcześniej mieszkał i zabić ofiarę we śnie, gdy ta była całkowicie bezbronna, rozbijając jej głowę prętem.

 

Zabójstwo

W nocy z 7 na 8 lipca 31-letni C. miał przyjechać pod swój dawny adres służbowym samochodem. Z auta zabrał żelazny pręt, jaki później stał się narzędziem morderstwa. Wszedł do domu, w którym wtedy przebywało 12 migrantów. 11 Polaków i jeden z Litwy. Napastnik miał być w budynku przez kwadrans, później uciekł z niego, pozbywając się narzędzia zbrodni, wrzucając pręt do pobliskiej sadzawki. Następnie odjechał z miejsca zbrodni, nie zapalając świateł.

Proces

Podejrzany zaprzeczył, iż przyszedł w nocy do domu w niecnych celach. Stwierdził, iż pogodził się z ofiarą, a w „polskim domku” był po to, by sprzedać zioło. Miał to zrobić, by zdobyć pieniądze na paliwo, aby następnego dnia jechać do pracy w Amsterdamie. Prokuratura nie wierzy w te zeznania, wskazując, iż pojawiły się dopiero w toku procesu jakby w odpowiedzi na to co udało się ustalić śledczym. Jak wskazał oskarżyciel, owszem nie ma niezbitych dowodów. Niemniej jednak nie ma też innej możliwości. Nie był to nikt z domowników, a oskarżony miał zarówno motyw sprzęt, którym mógł zabić jak i sposobność, by to zrobić.

 

Niewinny

Obrońca C. chce uniewinnienia Polaka. Wskazuje na to co zeznał przed sądem jego klient. Między dwójką Polaków nie było konfliktu. Owszem alkohol i narkotyki, w które wciągnęła się ofiara, pogorszyły relacje, ale nie na tyle, by doprowadzić do zabójstwa. Przenosiny do innego mieszkania to zaś nic innego jak tylko ucieczka przed patologią w domku, której C. miał dość. Ponadto na broni nie ma jego odcisków palców. Nie ma też świadków zabójstwa. Są poszlaki i wątpliwości. Te zaś powinno się rozstrzygać na korzyść oskarżonego. Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok za dwa tygodnie.