Pechowe zejście na ląd, tragedia Polaka

Pechowe zejście na ląd, tragedia Polaka

We wtorek rano w kanale Merwede, w pobliżu Gorinchem, znaleziono ciało mężczyzny w wieku około 30 lat. Początkowo nie było wiadomo, kim jest zmarły. W środę po południu pojawił się jednak trop, mogący odpowiedzieć na pytanie kim jest topielec. Ów trop okazał się trafny i niestety okazało się, iż jest to Polak.

Potwierdziło się, iż denat był 30-letnim marynarzem. Kapitan jednostki, na której pływał, zgłosił zaginięcie Polaka dwa tygodnie temu. Od tego czasu załoga nie miała z nim żadnego kontaktu. Nikt jednak nie zakładał najgorszego.

Jak poinformowała policja, we wtorek 28 marca ciało unoszące się na wodzie w pobliżu Lingewijk, koło cumowiska żeglugi śródlądowej, zobaczył przechodzień, który natychmiast powiadomił policję. Po kilkunastu minutach cały obszar został odgrodzony od postronnych, a służby ostrożnie wyciągnęły zwłoki z wody. Następnie ciało trafiło do kostnicy w Rotterdamie. Tam po oględzinach stwierdzono, iż doszło najprawdopodobniej do nieszczęśliwego wypadku. Zwłoki nie nosiły bowiem śladów przemocy.

 

Pechowe zejście na ląd?

Co więc stało się z naszym rodakiem? Jak wspomnieliśmy wyżej, doszło do nieszczęśliwego wypadku. 10 marca barka, na której pracował Polak, zacumowała przy nabrzeżu kilkaset metrów od lokalizacji, w której znaleziono ciało. Kapitan i pozostała załoga zeszli na ląd w piątek. Gdy na początku nowego tygodnia wrócili do pracy, okazało się, iż nigdzie nie na naszego rodaka. Nie ma też z nim kontaktu.

 

Poszukiwania

Początkowo kapitan obawiał się, iż jego załogant mógł wpaść do wody, dlatego też zgłosił on swoje podejrzenia policji. W efekcie 15 i 16 marca tor wodny został przeszukany przez służby ratownicze. Nie znalazły one jednak śladów denata. To zaś pozwoliło przypuszczać, iż być może Polak po prostu postanowił porzucić pracę.
Niestety kilka dni później ciało wypłynęło na powierzchnię nieco dalej. Być może więc, gdy rejon przeszukiwali ratownicy, zwłoki zaplątały się w konary lub zostały przykryte mułem. Dopiero na skutek rozkładu napęczniały i wypłynęły na powierzchnię. Po identyfikacji ciałą, w pierwszej kolejności powiadomiono rodzinę w Polsce. Później zaś wiadomość o śmierci Polaka oficjalnie przekazano mediom.

 

Źródło:  AD.nl