Papierosy z Telegramu, czyli co 4 „fajka” z zagranicy

Papierosy z Telegramu, czyli co 4 "fajka" z zagranicy

Każdy, kto pali papierosy w Królestwie Niderlandów i kupuje je w tamtejszych sklepach wie, że nie należą one do najtańszych. 13 euro za paczkę to cena, która potrafi zaboleć, cóż jednak zrobić, gdy nałóg wygrywa ze zdrowym rozsądkiem podpowiadającym rzucenie palenia. Z takim problemem mierzy się coraz więcej mieszkańców Holandii i wielu z nich znalazło rozwiązanie. Papierosy z Telegramu za 3,5 euro za paczkę. W efekcie handel nielegalnymi wyrobami tytoniowymi w krainie tulipanów rozkwitł jak nigdy.

Media społecznościowe

Wystarczy tylko wiadomość na Telegramie, Snapchacie i poszukujący towaru klient otrzymuje namiary na sprzedawcę, który z bagażnika zaoferuje kilka paczek w niskiej cenie. Czasem też wystarczy zapukać do odpowiednich sklepów nocnych, by dostać towar spod lady. Jest popyt, więc jest i podaż. Gdy cena „lewych” papierosów jest o 10 euro tańsza, chętnych nie brakuje. Widać to zwłaszcza w Alphen aan den Rijn, Schiedam i Nijmegen. Miasta te są wręcz mekką nielegalnego handlu.

 

Na wyciągnięcie ręki

Jak wskazują służby, wystarczy znaleźć odpowiednią grupę na Telegramie i napisać tekst, że poszukuje się „fajek”. Po dosłownie kilku chwilach kupujący może wybierać w szerokiej gamie marek i smaków swojego ulubionego zatruwacza organizmu. Ceny nieco się różnią w zależności od wybranego towaru, zwykle jednak wynoszą około 35 euro za karton, czyli dziesięć paczek. Tanio, szybko, a czasem nawet z dowozem prawie pod dom.

 

Widać w sklepach

Jak wskazują sprzedawcy papierosów i tytoniu nie są ani w stanie konkurować z szarą strefą. Jak niektórzy wskazują, głupotą jest myśleć, że ludzie nie szukają alternatywy, możliwości zaoszczędzenia kilku euro, gdy ceny w sklepach biją rekordy. W efekcie coraz więcej sprzedawców widzi odpływ klientów lub takich, którzy kupują u nich tylko bibułki i filtry. Skąd mają tytoń, tego można się domyśleć.

 

Przemyt

Produkty oferowane w szarej strefie są najczęściej przemycane z krajów, w których papierosy są po prostu tańsze. Są to więc takie same towary jak te znane z Holandii tylko kosztujące mniej z racji choćby braku akcyzy i różnicy cen w poszczególnych krajach. Inną opcją są podrabiane produkty, często wytwarzane gdzieś w niderlandzkich szopach. W ich przypadku jakość i bezpieczeństwo są jedną wielką niewiadomą. Nikt nie ma bowiem kontroli nad tym co trafia do gilzy.

 

Jeden na cztery

Jak przekazują naukowcy, obecnie jedna na cztery paczki w Holandii pochodzi z zagranicy. Tak wynika z badania przeprowadzonego w dość nieoczekiwany sposób. Badacze w całej Holandii zbierali puste paczki po papierosach, by sprawdzić skąd pochodzą i czy mają znaki akcyzowe. W ten sposób przeanalizowano 7 tysięcy paczek. 25% z nich pochodziło z zagranicy. 2% było zaś podróbkami produkowanymi najpewniej gdzieś w Holandii.

Wielka trójka

Powyżej mowa tu o średniej krajowej. W niektórych miastach jest bowiem jeszcze gorzej. W Nijmegen 43,5% tytoniu pochodzi spoza Holandii. W Alphen aan den Rijn jest to 40,2%. A Schiedam z 38,7%. W Amsterdamie jest to 31,5%, w Hadze 31,9%, w Rotterdamie zaś 22,9%. To tylko pokazuje, jak ludzie chętnie sięgają po papierosy z zagranicy. Część tego przywożą sobie sami, większość to jednak szara strefa.

 

Dobijanie gospodarki

Czemu Holendrzy sięgają po papierosy z przemytu? Ponieważ te w Holandii są bardzo drogie. Dlaczego są drogie? Bo władze w Hadze chcą zwalczyć ten nałóg w narodzie. Sęk jednak w tym, iż zdaniem sprzedawców tytoniu i ekspertów działania te są całkowicie chybione. Droższe papierosy powodują jedynie, iż problemy odczuwa budżet z braku akcyzy i sprzedawcy z mniejszej ilości klientów. Sami palacze po prostu przechodzą do szarej strefy. Kupują papierosy z bagażników lub sami jadą, np. do Niemiec, gdzie shag (sieczka tytoniowa) potrafi być nawet o 6 euro tańsza.
Można więc powiedzieć, iż większy przemyt to nic innego jak wina rządu. Ten jednak dalej uparcie obstaje przy swojej strategii, licząc iż przyniesie ona skutek.

 

Źródło:  AD.nl