Pan tu nie wejdzie – czyli król nieproszonym gościem
Małe faux-pas, a może skandal dyplomatyczny? Wydaje się, iż monarchę wszyscy powinni witać z otwartymi rękami, tym bardziej gdy pojawia się on podczas zaplanowanych, oficjalnych wizyt państwowych. Okazuje się jednak, iż nie zawsze tak jest. Holenderscy marynarze powitali swojego władcę, ale odmówili wstępu na jednostkę królowi Filipowi, władcy Belgii. Król Willem-Alexander mógł tylko bezradnie rozłożyć ręce.
Król Willem-Alexander odwiedzał na początku tygodnia Belgię. Podczas tego wydarzenia, na które wybrał się ostatni raz swoim własnym pociągiem, wraz z królem Filipem, koronowaną głową z królestwa czekolady, odwiedzili w Antwerpii belgijską fregatę Louise-Marie. Obaj władcy zostali przywitani z honorami na jednostce.
Po tym zwiedzaniu miała odbyć się rewizyta na statku marynarki wojennej Zr.Ms. De Ruyter pływającym pod banderą Królestwa Niderlandów, który był zakotwiczony nieopodal. W tym momencie pojawiły się jednak schody i to nie te na trapie wiodącym na pokład.
Współpraca
De Ruyter i Louise-Marie to fregaty, które w porcie w Antwerpii dzieli ledwie kilkanaście metrów. Okręty te są zakotwiczone tak blisko siebie, by pokazać Belgom, jak mocna jest współpraca między nimi a Holandią w tych niepewnych i niebezpiecznych czasach. Jest to więc piękny symbol. Symbol, który jednak sprawił sporo zamieszania podczas przechadzki koronowanych głów.
Zakaz wejścia na pokład
Belgijski król dumnie oprowadzał po swoim statku w asyście kapitana i najwyższych rangą oficerów holenderskiego monarchę. Gdy jednak przyszła pora na rewizytę pojawił się problem. Król Filip nie mógł zostać wpuszczony na pokład holenderskiej jednostki. Działanie to mogło być początkowo odebrane za wyjątkowo brutalne, wręcz chamskie. Jak się jednak szybko okazało, marynarze wybrali w ten sposób mniejsze zło i uratowali obu władców przed jeszcze większym zamieszaniem, na co wskazują znawcy protokołu dyplomatycznego.
Król królowi nierówny
O co chodzi? Obaj władcy mają nieco inne uprawnienia. Wilhelm Alexander, w przeciwieństwie do króla Filipa, nie jest zwierzchnikiem sił zbrojnych. W Belgii to właśnie Filip jest głównodowodzącym armii. Jakie to ma znaczenie? De Ruyter będąc w Antwerpii, znajdował się na „obcych”, nie swoich i nie międzynarodowych, wodach. W efekcie wejście króla Filipa na statek innego państwa sprawiłoby wiele zamieszania. Można to, by było rozumieć jako wejście wojska jednego kraju na teren drugiego, pewną formę szpiegostwa, a nawet próbę przejęcia okrętu. Wszystko brzmi to wyjątkowo bezsensownie, niestety takie są procedury, a nikt nie chciałby przecież tłumaczyć się z tego, iż przez nieuwagę Belgia przejęła holenderską fregatę.
Siła kobiet
Z tej niezręczności panów uwolniła jednak królowa Maxima. To ona zaproponowała, iż z rewizytą na niderlandzki statek przybędzie ona ze swoją belgijską odpowiedniczką. Panie, jako że nie pełnią żadnych funkcji w armii, zostały przyjęte z otwartymi rękami.
Źródło: AD.nl