Otwarcie gospodarki dla azylantów w Holandii
Jak Państwo myślą, co się bardziej opłaca? Utrzymywać ludzi ubiegających się o azyl, czy też pozwolić im pracować, tak by mieli oni pieniądze na własne utrzymanie, nie kradli, nie posuwali się do przemocy, a firmy narzekające na braki kadrowe zyskały nowych pracowników? Odpowiedź wydaje się oczywista. Holendrzy musieli przeprowadzić jednak specjalne badania, które potwierdziły, iż zatrudnienie azylantów praktycznie nic nie kosztuje, a daje społeczeństwu ogromne korzyści.
Ukraińcy
Kwestia ludzi ubiegających się o azyl, przybywających z Bliskiego Wschodu i Afryki, jest jedną z tych, która rozpala holenderski e społeczeństwo. Wiele osób uważa, iż tych ludzi jest już po prostu za dużo. Przybysze zajmują ośrodki, a z czasem też i mieszkania, których brak nawet dla Holendrów. Co jednak najgorsze to mieszkańcy Niderlandów muszą w podatkach płacić na ich utrzymanie.
Sytuacja nieco zmieniła się, gdy pojawili się uchodźcy, uciekający przed wojną z Ukrainy. Wielu mieszkańców Niderlandów mimo, iż im współczuło, widziało w nich kolejną grupę, którą będzie trzeba utrzymywać. Okazało się jednak inaczej. Ludziom tym dano możliwość pracy, ci ją podjęli i stali się doskonałymi pracownikami, chwalonymi przez szefów. Widząc zaś, iż zarabiają rząd stwierdził, iż mogą partycypować w kosztach swojego utrzymania w ośrodkach azylowych, by nie być ciężarem dla społeczeństwa. Okazało się więc, iż uchodźcy mogą pracować na siebie.
Badania
To zaś doprowadziło do przeprowadzenia badań i rynkowych analiz. Odpowiadający za nie SEO Economic Research odkrył oczywistość. Praca ludzi ubiegających się o azyl przyniesie korzyść holenderskiemu społeczeństwu i nie powinna generować żadnych dodatkowych kosztów.
Kasa
Z badania jasno wynikało, iż gdyby ubiegający się o azyl, począwszy od 2023 roku, dostali pozwolenie na pracę i z tego pozwolenia skorzystali, wygenerowaliby wzrost PKB w ciągu dekady na poziomie prawie 2 miliardów euro. Byłby to impuls dla gospodarki. Ludzie ci bowiem nie tylko, by zarabiali i płacili podatki. Zdobyte w ten sposób środki spożytkowaliby również na zakupy i usługi w holenderskich sklepach.
Gospodarka
Wreszcie zatrudnienie azylantów pomogłoby zmniejszyć niedobory na niderlandzkim rynku pracy. Cieszyliby się więc pracodawcy, tak jak i całe społeczeństwo, które wreszcie nie musiałoby łożyć na ich utrzymanie. Co więcej, praca to też integracja społeczna, zawiązywanie nowych znajomości, czy to z kolegami ze zmiany, czy to choćby z ludźmi podczas drogi autobusem do pracy. Praca przed uzyskaniem zgody na azyl oznacza też, iż ludzi tych łatwiej później gdzieś zakwaterować, bo jako pracujący będą mieć z czego zapłacić czynsz i rachunki.
Haczyk
Wszystko więc wygląda aż nazbyt idealnie. Okazuje się bowiem nagle, iż z problemu ludzie ci stają się poniekąd wybawieniem dla gospodarki. Czy więc może gdzieś czai się jakiś haczyk? Część polityków boi się, że taka zgoda sprawi, iż do Holandii napłynie jeszcze więcej azylantów. Jak jednak pokazują inne badania, krajowa polityka azylowa ma praktycznie zerowy wpływ na decyzję dotyczącą celu migracji. Ludzie ci nie znają tej polityki, więc na nią nie patrzą, nie kierują się nią. Nie kierują się też tym, iż obecnie migranci mogą pracować 24 tygodnie w roku. Dlatego też pełne otwarcie rynku dla nich nie doprowadziłoby, zdaniem ekspertów, do wzrostu migracji.
Inną kwestią jest jednak to, czy chcieliby oni pracować. Część z nich deklaruje, że tak. W tym morzu ludzi są jednak i tacy, którym bycie na garnuszku państwa bardzo pasuje. Po co pracować skoro władza zapewni im dach nad głową, ubranie i wyżywienie?
Dlatego też za otwarciem rynku powinno iść ograniczenie wsparcia, tak by azylanci ci zrozumieli, że nie ma nic za darmo, a Holandia to nie jest kraj mlekiem i miodem płynący. Czy jednak rząd się na to zgodzi? Decyzje w tej sprawie musiałby podjąć nowy gabinet, a jego brak.
Źródło: AD.nl