Ogromny pożar w Koewacht na obszarze Zeeland

50 metrowe pękniecie w podłodze sklepu. Czy centrum handlowe się zawali?

W sobotę nad niewielką wioską Koewacht, położoną w rejonie Zeeland, unosił się gęsty gryzący dym, a w niebo buchały wysokie płomienie. Wszystko z powodu ogromnego pożaru.

Pożar w lokalnej fabryce

Koewacht w Zeeland, to mała senna miejscowość położona tuż przy granicy Holendersko -Belgijskiej, z racji tego, iż Strefa Schengen istnieje tam od wielu lat, granica praktycznie zanikała i miejscowość rozciąga się po obu stronach słupków granicznych.

W sobotę, 13 kwietnia 2019 roku, spokój jej mieszkańców przerwał jednak dym i ogromne płomienie. Wszystko z powodu pożaru hali produkcyjnej w Emmabaan. Ogień szalał na hali produkcyjnej, gdzie składowane i produkowane były arkusze lnu. W momencie wybuchu ognia na terenie zakładu znajdowały się trzy osoby. Zostały one ewakuowane z miejsca zagrożenia przez ratowników medycznych. Podano im tlen, na szczęście nie wymagali oni żadnej hospitalizacji.

Z ogniem walczyło ponad 70 strażaków i sprzęt gaśniczy ściągnięty z Belgii i Holandii.

70 strażaków walczy z ogniem

Do walki z ogniem zostały wezwane zastępy straży pożarnej z całej okolicy. W sumie w walkę z żywiołem zaangażowano blisko 70 strażaków z różnych jednostek, znajdujących się w najbliższej okolicy. Ogniomistrze wykorzystywali sześć specjalistycznych pojazdów gaśniczych, dwie platformy powietrzne, system gaśniczy Cobra i cysternę ze środkiem gaśniczym. Na obszarze zakładu działy również dwa specjalne zespoły pomiarowe. Tak duża ilość strażaków i sprzętu spowodowana była specyfiką tego pożaru. Ogień trawił nie tylko materiał znajdujący się na hali, ale również szalał w instalacji wydobywczej, produkujące arkusze lnu. Dlatego też specjaliści, za pomocą kamer termowizyjnych, wyszukiwali źródeł ognia w systemach ekstrakcji i filtrów.

Nierozsądni kierowcy

Podczas akcji gaśniczej, ze względów bezpieczeństwa straż pożarna zamknęła popularną „Emmabaan”, łączącą Tragel i Zwingelweg. Wielu kierowców jednak zignorowało zakazy postawione przez straż i wymijając barierki, pojechało dalej. Policja zapewnia, że nie będzie tolerować takich działać i wszystkich łamiących przepisy spotka zasłużona kara. Numery tablic rejestracyjnych, zapisane przez walczących z ogniem strażaków, zostały przekazane policji i w najbliższym czasie ich właściciele mogą spodziewać się w swoich skrzynkach pocztowych listów z wysokimi mandatami.