Ograniczenie prędkości w mieście do 15km/h
Czy pieszy może wyprzedzić jadący samochód? Według propozycji nowych przepisów, które przedstawił we wtorek dyrektor Peter van der Knaap z Fundacji Badań nad Bezpieczeństwem Drogowym (SWOV), na łamach De Telegraaf, tak. Wszystko w myśl poprawy bezpieczeństwa na drogach i ograniczenia prędkości poruszania się samochodów do zaledwie 15 kilometrów na godzinę.
Bezpieczeństwo w ruchu ulicznym
Holendrzy to kraj, w którym na drodze starają się koegzystować kierowcy samochodów, motocykli, rowerów, hulajnóg i piesi. Ogromna ilości chodników i ścieżek rowerowych, sprawia, że tragicznych w skutkach wypadków pomiędzy wszystkimi tymi uczestnikami ruchu nie zdarza się zbyt wiele. Każda jednak jedna śmierć na drodze jest o jedną za dużo. Dlatego też od lat w Niderlandach prowadzone są dyskusje mające na celu jeszcze bardziej poprawić bezpieczeństwo komunikacyjne w kraju.
Nowe budownictwo
Nie wszędzie w krainie tulipanów infrastruktura drogowa jest na jednym, takim samym wysokim poziomie. Są regiony, gdzie pozostawia ona naprawdę dużo do życzenia, gdzie rodzice boją się puszczać dzieci same na dwór, gdyż te mogą zginać pod kołami samochodów. W wielu tych miejscach sytuacja może w najbliższych latach jeszcze się pogorszyć. Wszystko dlatego, iż plany postawienia miliona nowych domów w Niderlandach spowodują, że w niektórych regionach znacznie zwiększy się lokalna populacja. To zaś oznacza zwiększenie ruchu zarówno pieszych, rowerzystów jak i kierowców. Większy ruch to zaś większe ryzyko wypadku.
Skargi
Już teraz zresztą pojawia się wiele skarg związanych z bezpieczeństwem na drogach osiedlowych. Taka sytuacja ma miejsce między innymi w Apeldoorn, Harderwijk i Veenendaal, gdzie ludzie boją się o bezpieczeństwo swoich pociech. Wszędzie tam oczywiście znajdują się ograniczenia prędkości strefowej do 30 kilometrów na godzinę, wielu uważa jednak, iż jest to nadal zdecydowanie zbyt szybko.
Problem
SWOV wskazuje, iż widzi ten problem. Infrastruktura drogowa na rozbudowujących się obecnie osiedlach pozostaje w tyle. Nie zmieniła się bowiem od czasu powstania siatki połączeń drogowych, czyli często od lat siedemdziesiątych, kiedy to ruch był zdecydowanie mniejszy niż obecnie. Nowe osiedla zaś z nową infrastrukturą cechują się długimi prostymi drogami, zachęcając tym samym do mocniejszego naciśnięcia na gaz. Co więcej, przy wielu tych drogach nie ma ścieżek rowerowych ani chodników, przez co piesi i cykliści muszą korzystać z jezdni. To zaś stanowi poważne niebezpieczeństwo. Może bowiem łatwo dość do potrącenia przez samochód.
Minimalizacja ryzyka
By zminimalizować ryzyko tego typu sytuacji, należy więc zmniejszyć prędkość. Ta została już zredukowana do 30 km/h. To jednak zdaniem ekspertów wciąż za dużo. Przy 30 km/h auto potrzebuje około 13-15 metrów, by się zatrzymać. Dlatego też wielu specjalistów z dziedziny bezpieczeństwa komunikacyjnego proponuje, by w terenie zabudowanym, gdzie nie ma chodnika, ograniczyć prędkość do 15 kilometrów na godzinę, tak by kierowca zdążył wyhamować, a w razie ewentualnego wypadku skutki były jak najmniejsze.
Kpiny
Pomysł ten, jak można było się domyśleć, spotkał się z dość niepochlebną opinią kierowców samochodów. Ci bowiem pytają się, czy na takich odcinkach policja będzie łapała tylko ich, czy też będzie polować na rowerzystów, którzy przekraczają tę prędkość, biegaczy lub autka sterowane radiem, którymi dzieci bawią się na drodze. Wszyscy oni poruszaliby się bowiem często dużo szybciej, niż nakazywałyby nowe przepisy.
Na szczęście ograniczenie prędkości do 15 km/h jest obecnie tylko w sferze rozważań teoretycznych. Rząd nie poczynił jeszcze żadnych, nawet najmniejszych kroków ku takiemu spowolnieniu ruchu.