Obóz pracy przy polu szparagów w Maasgouw

obóz pracy przy polu szparagów w Maasgouw

Gmina Maasgouw położona w Limburgii wskazuje, iż jej urzędnicy odkryli, że w kompleksie rolniczym w Linne pracowało ponad pięćdziesięciu pracowników migrujących. Ludzie ci mieli żyć w tragicznych warunkach i pracować często bez jakichkolwiek zasad BHP ze sprzętem, który nierzadko zagrażał ich życiu. Władze lokalne natychmiast zamknęły ten współczesny „obóz pracy”, w którym dochodziło do odczłowieczenia pracownika z Europy Środkowej.

Burmistrz Stef Strous w wywiadzie dla NU.nl stwierdził, że jeszcze nie widział tak poniżającej sytuacji. Nie było więc wątpliwości, że to, co zobaczyli tam urzędnicy i to co groziło pracownikom migrującym, doprowadziło do natychmiastowej decyzji o zamknięciu kompleksu.

 

Kontrola

Tragiczną sytuację migrantów zarobkowych odkryto w miniony czwartek podczas wspólnej kontroli przeprowadzonej przez Policję ds. Cudzoziemców, Inspektorat SZW i gminę Maasgouw. Gdy urzędnicy przyszli na teren kompleksu, niektórzy pracownicy wyraźnie wyglądali na bezradnych, zagubionych, brudnych i zaniedbanych. Ludzie ci, rumuńskiego pochodzenia mieli ewidentnie bać się brygadzisty. Człowiek ten miał ich zastraszać, znęcać się nad nimi psychicznie. Dyrygujący pracą podszedł również dość wrogo i opornie względem kontrolerów.

 

Zakwaterowanie

Rumuni mieszkali w folwarku, w dobudowanych oficynach, w których skład wchodziły sypialnia i jadalnie. Oprócz nich za budynkiem postawiono kilka kontenerów mieszkalnych. W pomieszczeniach naliczono prawie 70 łóżek piętrowych znajdujących się na małej przestrzeni. Najwyższe kondygnacje łóżek sprawiały, iż gdyby leżący na nim się zapomniał, uderzyłby głową w dach.
Samo jednak przepełnienie nie było największym problemem. Budynek, w którym znajdowały się sypialnie, był przestarzały, zanieczyszczony, zaniedbany i niebezpieczny. Oprócz tego w budynku nie było dróg ewakuacyjnych lub były one zamknięte. Czujki dymu były wyłączone albo wcale nie działały, nie było też sprzętu gaśniczego. Byłoby to może do przełknięcia, gdyby nie to,  iż w bezpośrednim sąsiedztwie znajdowały się palniki i butle z ciekłym gazem, na których ludzie przygotowywali tam sobie posiłki.

Praca

Jak zeznali robotnicy, musieli oni wykonywać ciężką, monotonną pracę na elastycznych, śmieciowych umowach. Jeśli pracownik wyrabiał ponad normę, mógł liczyć na małą nagrodę. Jeśli był opieszały, mogły go czekać konsekwencje i nie chodzi tu bynajmniej o utratę premii. Niektórzy robotnicy wskazywali nawet na bicie przez gospodarza.

 

Rumuni, a nie Polacy

To nie pierwszy raz, gdy urzędnicy znajdują obywateli Rumunii w tak tragicznych warunkach. Wszystko dlatego, iż w kraju tym panuje nadal bardzo duża bieda. Polacy, mogąc coraz częściej godziwie zarobić w kraju nie „łapią” się każdej czasem nawet szemranej oferty pracy, gdy tylko można zdobyć kilka euro. Pod tym względem chcący zarobić Rumuni są niestety mniej wybredni, przez to często padają ofiarami agencji pośrednictwa, które nadużywają ich zaufania.
Doskonałym tego przykładem może być też interwencja z ubiegłego roku, kiedy to inspekcja pracy zamknęła uprawę plantatora szparagów z Brabancji Północnej. Wszystko dlatego, iż kilkudziesięciu Rumunów było tam zmuszanych do pracy po czternaście dziennie za wręcz głodowe stawki.

 

To nie raj

Sytuacja z każdym rokiem staje się coraz lepsza i coraz mniej tego typu miejsc można odnaleźć w Holandii. Niemniej jednak zawsze znajdą się ludzie żerujący na ludzkiej biedzie i desperacji. Dlatego prosimy, czytajcie umowy, zanim je podpiszecie i nie bądźcie obojętni, gdy widzicie, iż dzieje się krzywda innym migrantom.

 

Wyparowali

Co zaś stało się z Rumunami z Maasgouw? Właściciel został poinstruowany, iż jeśli nie rozwiąże tej sytuacji w ciągu 2 dni, otrzyma grzywnę. Przed upływem owych 48 godzin, gmina otrzymała informacje, iż migranci zniknęli. Opuścili stare zniszczone lokum z kratami w oknach. Gdzie trafili? Tego urzędnicy nie wiedzą. Jak sami mówią, nie są odpowiedzialni za nich. To leży w gestii wydziału policji ds. cudzoziemców oraz Inspektoratu Spraw Społecznych i Zatrudnienia. W kwestii samorządu była tylko sytuacja lokalowa i w niej uzyskano pełny sukces. Pytana zaś o sprawę Inspekcja Zatrudnienia wskazuje, że prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnych nadużyć dotyczących czasu pracy i wysokości wynagrodzenia.