Nowy narkotykowy „jedwabny szlak” kończący się w Holandii

Nowy narkotykowy „jedwabny szlak” kończący się w Holandii

Jedwabny szlak wielu może kojarzyć się z historią i długą drogą transportu materiałów z Dalekiego Wschodu do Europy. Setki lat później powstał nowy „jedwabny szlak”, połączenie kolejowe z Chengdu w Chinach do Tilburga w Królestwie Niderlandów. Rocznie trasą tą dociera 35 tysięcy kontenerów z Azji do krainy tulipanów. Jak podaje policja, w ładunkach tych próżno jednak szukać jedwabiu. Dużo częściej można tam znaleźć chemikalia do produkcji narkotyków syntetycznych wytwarzanych w holenderskich laboratoriach.

rozliczenie podatku z Holandii

Nowy jedwabny szlak

Z ekonomicznego i wizerunkowego punktu widzenia nowy "jedwabny szlak” to strzał w dziesiątkę. Trasa licząca blisko 12 000 kilometrów, łącząca Daleki Wschód z Zachodnią Europą, pozwala na przesył ogromnych ilości towarów, a więc i wzrost gospodarczy regionów, przez które biegnie połączenie kolejowe. Nie ma się więc czemu dziwić, iż zarówno władze Tilburga jak i całej prowincji Brabancja Północna mówią o połączeniu w samych superlatywach.

 

Nowy "jedwabny szlak" biegnie z Chin, przez Polskę do Holandii. 

 

Jedynie policja jest innego zdania. Szansę na „rozwój gospodarczy” w tym przedsięwzięciu zauważyli również kryminaliści. Jak wskazują funkcjonariusze, przestępcy wykorzystują nowy "jedwabny szlak” do przemycania chemikaliów niezbędnych do produkcji narkotyków takich jak ekstasy, amfetamina, czy metamfetamina. Królestwo Niderlandów jest bowiem jednym z niechlubnych liderów w produkcji tego typu środków odurzających w zachodniej części starego kontynentu.

Nie tylko Polacy

W efekcie oficerowie zajmujący się w Niderlandach zwalczaniem przestępczości narkotykowej, domagają się niejako specjalnego traktowania Chengdu Express pod względem kontroli. Te bowiem na chwilę obecną odbywają się tylko w jednym miejscu, w Polsce. Nasza straż graniczna sprawdza transport, który wjeżdża z Białorusi na teren Unii Europejskiej. Potem zaś, zwykle nieniepokojony, dociera do Holandii. Dlatego też niderlandzkie służby chcą, by również w ich kraju sprawdzać zawartość wagonów. Nie dlatego, iż nie ufają polskim kolegom po fachu, ale dlatego, iż Polacy mogą nie wykryć wszystkiego. Część bowiem substancji sama w sobie jest legalna i dopiero pewne jej połączenia i kontekst sprawiają, że może wzbudzać ona podejrzenia. Tego kontekstu zaś często pozbawieni są celnicy działający na granicy z Białorusią. Nie mogą bowiem znać specyfiki holenderskiego półświatka zajmującego się produkcją narkotyków.

 

źródło: Polsatnews.pl