Nowy motyw postępowania strzelca z Rotterdamu?
Holendrzy doszli do nowych informacji o 32-letnim studencie medycyny, strzelcu z Rotterdamu. Wiele wskazuje na to, iż oprócz braku dyplomu, mężczyzna ten miał problemy również na polu lokalowym. Kilka dni wcześniej został eksmitowany.
Jak się okazuje Fouad L. nie płacił od kilku miesięcy czynszu za lokal, który wynajmował. W efekcie groziła mu eksmisja z mieszkania wynajętego przez spółdzielnie. Praktycznie miesiąc przed feralną strzelaniną, podczas której student medycyny zabił trzy osoby, sąd orzekł, że można mu wypowiedzieć umowę najmu mieszkania, które zajmował.
Dług
Jak wynika z wyroku sądu, żak miał dług w wysokości ponad trzech tysięcy euro. Tak duża zaległość z opłatami była już wystarczająca, by właściciele nieruchomości mogli wypowiedzieć mu umowę. Tak zresztą się stało. L. dostał dwa tygodnie na opuszczenie mieszkania w domu przy Heiman Dullaertplein i przekazanie kluczy. Tak przynajmniej brzmiał oficjalny wyrok w jego sprawie. Z racji jednak tego, iż mężczyzny nie było na rozprawie eksmisyjnej, nie usłyszał on wyroku.
Data
Czy to, iż późniejszy zabójca nie usłyszał wyroku, ma znaczenie? Tak. Wszystko dlatego, iż przepisy wskazują, że ma on 14 dni od usłyszenia wyroku, przekazania informacji. To zaś oznacza, iż obowiązek informacyjny w tym wypadku spada na komornika. To on musiał przyjść do 32-latka i wręczyć mu stosowny dokument. Biorąc zaś pod uwagę, iż proces miał miejsce 30 sierpnia i to, że sam komornik nie działał na drugi dzień i dotarł do studenta w kilka lub nawet kilkanaście dni po procesie, to eksmisja przypadałaby właśnie na ostatnie dni września.
Eksmisja
Jak wskazuje spółdzielnia, do tej eksmisji faktycznie doszło. Gdy więc niedoszły absolwent medycyny zaatakował swoją byłą sąsiadkę, nie mieszkał przy niej w lokalu na parterze.
Zresztą, gdy już jesteśmy przy kwestii mieszkania sprawcy przy Heiman Dullaertplein, to sąsiedzi cieszyli się, iż je opuścił. Człowiek ten miał bowiem czasem zachowywać się dość specyficznie. Ponoć biegał półnagi po podwórku, krzyczał, czy głośno się śmiał nie wiadomo z czego. Z jego mieszkania miało zaś śmierdzieć, było bowiem całe brudne, na ziemi miały tam leżeć zwierzęce odchody.
Kontrola
Już w 2021 roku kontrola miała wykazać, iż lokal ten był w stanie nienadającym się do zamieszkania. Wtedy też urzędnikom udało się sfilmować, jak L. znęcał się nad jednym ze swoich zwierząt. Miał rzucić królikiem w drzewo, następnie kopnąć go i rzucić w niego cegłą. Zwierzę przeżyło, ale było w takim stanie, iż weterynarz musiał je uśpić, by więcej nie cierpiało. Sam zaś mieszkaniec trafił za to do sądu, który skazał go za znęcanie się nad zwierzętami i który to wyrok sprawił, iż uczelnia wysłała go na testy psychologiczne, zamiast wręczyć dyplom.
Wszystko układa się w całość
To jednak nie wszystko. Owa kontrola pojawiła się w mieszkaniu między innymi dzięki alarmowi sąsiadki i jej córki. Tych samych osób, które zginęły jako pierwsze od kul Fouad L. Wszystko więc zaczyna układać się w jedną całość. Wygląda więc na to, iż człowiek mający problemy psychiczne został niejako postawiony pod ścianą. Stracił dom z powodu eksmisji, później zaś stracił szansę na zarobek, bo uczelnia nie chciała mu wręczyć dyplomu. Postanowił więc się zemścić, zabijając dwie osoby, które nasłały na niego kontrolę. Wtedy też podpalił swój dawny dom i udał się na uczelnię, gdzie zabił jednego z wykładowców, który być może jego zdaniem miał coś wspólnego z testem psychologicznym.
Źródło: AD.nl