Nowe uprawnienia LCPS mają pomóc odciążyć szpitale

Ustawa covidowa i superminister

Rząd w Hadze zgodził się przyznać Krajowemu Centrum Koordynacji Dystrybucji Pacjentów (LCPS) nowe uprawnienia. Wszystko to efekt nie tylko rosnącej liczby osób zakażonych COVID-19, ale i kurczących się zasobów żywych w służbie zdrowia. Coraz więcej lekarzy i pielęgniarek choruje lub jest poddawanych kwarantannie z powodu koronawirusa.

Nowe uprawnienia dane przez polityków LCPS mają pozwolić na łatwiejszy i sprawniejszy dostęp do opieki zdrowotnej w niderlandzkich placówkach służby zdrowia. Jednostka ta ma bowiem zająć się „dystrybucją” pacjentów do poszczególnych szpitali, tak by zapewnić maksymalną efektywność poszczególnych jednostek.

 

LCPS ma zgłosić, z tygodniowym wyprzedzeniem, ilu pacjentów COVID’owych może znajdować się w poszczególnych szpitalach. Następnie zarządzać przewożeniem tam chorych. Rozeznanie to ma się opierać na liczbie infekcji w rejonach placówek medycznych. Chodzi o to, by jednostki mogły się przygotować zarówno technicznie, jak i osobowo do nowej sytuacji i nowych przyjęć. Służba zdrowia, z racji swoich działań na pierwszej linii w walce z wirusem, ponosi coraz większe straty i w niektórych regionach faktycznie zaczyna brakować lekarzy i personelu pomocniczego.

 

Transporty

Część obserwatorów uważa, iż działania te podjęto w ostatnim możliwym momencie. Niektóre placówki musiały już bowiem zawiesić działania w zakresie regularnej opieki zdrowotnej z racji na stale rosnące liczby pacjentów COVID’owych. W miejscach tych nie tyle właśnie brakowało łóżek, co medyków. Pielęgniarka czy lekarz nie mogą bowiem pracować jednocześnie na oddziale zakaźnym i np. na chirurgii dziecięcej lub porodówce.

Teraz zaś mają być ustalone odgórne, maksymalne ilości chorych, tak by załogi pogotowia wiedziały, gdzie mają jechać z pacjentem i gdzie zostanie on na 100% przyjęty. System ten wprowadzany przez LCPS odciąży więc rejony, gdzie znajduje się największa liczba zakażeń, kosztem placówek w obszarach, gdzie „zakaźnicy” mają zaledwie kilku pacjentów.

To konieczne

Relokacje nie podobają się części rodzin chorych. Pacjenci często mogą być bowiem transportowani nawet setki kilometrów od domu. Lekarze wskazują jednak, iż chorego na oddziale zakaźnym nie można i tak odwiedzać. Od odległości ważniejszy jest zaś poziom opieki i czas działania.

Doskonale widać to choćby w przypadku Polski. Brak lub nieefektywność takowego systemu powoduje, iż karetki z zakażonymi pacjentami stoją po 8 godzin w kolejce do przyjęcia w szpitalu. Ewentualnie pogotowie na własną rękę szukają miejsca dla chorego. Ratownicy tułają się od placówki do placówki ochrony zdrowia, licząc, iż w którejś z nich znajdzie się wolne łóżko.