Nowe przepisy na niderlandzkich drogach

Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, iż już od wczoraj, w niektórych miejscach krainy tulipanów należy ściągnąć nogę z gazu. Weszły tam bowiem w życie nowe obostrzenia dotyczące ograniczenia prędkości na autostradach do zaledwie 100km/h. Władze zaś robią wszystko, by ta prędkość obowiązywała od poniedziałku na wszystkich tego typu szlakach komunikacyjnych w kraju.

Okresowe zmniejszenie prędkości

Władze Niderlandów już jakiś czas temu zdecydowały o wprowadzeniu ograniczenia prędkości do 100 kilometrów na godzinę. Nowe zasady mają obowiązywać kierowców od godziny 6 rano do 19. Potem, w porze nocnej, prędkość zostaje znów podniesiona do starych wartości, czyli 130 km na godzinę. Oczywiście pod warunkiem, iż przed zmianami w organizacji ruchu na danym odcinku taka prędkość tam obowiązywała i nie spowalniały jej inne ograniczenia.

 

Droga porada

Jak informują służby pomimo tego, że ograniczenie „krajowe” ma wejść w życie 16 marca, to znaki obowiązują już teraz. Jeśli więc są one zwrócone frontem do kierowcy i nie przykrywa je taśma, to zgodnie z tamtejszym kodeksem drogowym obowiązują. Jeśli więc kierowca zignoruje widoczne oznaczenie, może się grubo zdziwić. Funkcjonariusze drogówki mogą bowiem zatrzymać kierowcę, by poradzić mu, by nie jeździł na pamięć i stosował się do oznaczeń pionowych. Taka porada według taryfikatora na rok 2020 kosztuje 297 euro.

 

W walce o czystsze środowisko

Pomysł na ograniczenie prędkości został prawnie usankcjonowany w listopadzie ubiegłego roku. Powodem tej decyzji były działania władz mające na celu zredukowanie emisji azotu w Królestwie Niderlandów. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią, iż rozwiązanie to miało odciążyć tamtejszy sektor budowlany, który dzięki wyrzeczeniom milionów kierowców nie popadł aż w taką recesję, jak początkowo mu wróżono z racji ustawy azotowej.

 

Kontrowersje

Jak już wspominaliśmy, w jednym z wcześniejszych artykułów, ograniczenie prędkości bardzo nie spodobało się kierowcom pojazdów ratunkowych. Karetki i straż pożarna mogą bowiem jeździć na sygnale z prędkością maksymalnie o 40 km większą, niż wskazują to przepisy. To zaś oznacza, iż zamiast 170 km/h w dzień mogą pędzić do pacjenta z prędkością tylko 140 km/h. Zdaniem wielu ratowników fakt ten może decydować o życiu. Szybki dojazd do ofiary często jest bowiem kluczowy, gdy doszło do zatrzymania oddechu czy akcji serca. Władza pozostała jednak nieugięta i nowe zasady będą obowiązywać również pojazdy z „kogutami” na dachu.